Książka, dzięki której zaczęłam czytać. Powieści historyczne
Nie pamiętam dokładnie, którą książkę przeczytałam jako pierwszą. Może którąś z lektur w pierwszej klasie? Pewne jest, że idąc do zerówki potrafiłam swobodnie czytać i często wraz z babcią sięgałam do artykułów w gazecie codziennej. Chyba nie była to odpowiednia lektura dla małej dziewczynki… Co ciekawe, kilkanaście lat później pracowałam w tej gazecie jako dziennikarka. Chcecie wiedzieć, dzięki jakim książkom zaczęłam czytać świadomie, dla przyjemności i relaksu?
Wpis ten powstał w ramach akcji prowadzonej przez Dagmarę Sobczak z bloga Socjopatka.pl, która zaprosiła blogerów, by opowiedzieli o książkach, które spowodowały, że czytanie stało się pasją i weszło w nawyk.
U mnie były to książki przygodowe i historyczne. Uwielbiałam serię o Winnetou Karola Maya, przygody Tomka Wilmowskiego spisane przez Alfreda Szklarskiego oraz przygody Hucka Finna. Ach, jak marzyłam, żeby przeżyć choć jedną małą, malusieńką przygodę taką jak Tomek Wilmowski!
Dziś jednak opowiem wam, dlaczego polubiłam czytanie książek historycznych. Chodziłam chyba do piątej lub szóstej klasy szkoły podstawowej, gdy do naszego domu trafiła Trylogia Henryka Sienkiewicza. Ktoś (może wujek?) uratował ją przed śmietnikiem. Było to wielotomowe wydanie lwowskie z 1937 roku. Nie rozumiem, dlaczego ktoś chciał się pozbyć takiego wydania, na szczęście dla książek i dla nas – trafiły pod dobry adres.
Całą trylogię przeczytałam jednym tchem w długie zimowe wieczory. Wymieniałyśmy się z siostrami tomami. Jedna kończyła czytać pierwszy tom „Ogniem i mieczem”, druga go zaczynała, a trzecia czekała w kolejce. Czytanie utrudniała duża ilość błędów oraz rozpadające się strony, mimo to Trylogia wciągnęła nas na dobre. Filmowa wersja dzieła Sienkiewicza chyba już była nam wtedy znana i już wtedy dowiedziałam się, jak duże są dysproporcje pomiędzy książką a jej ekranizacją.
Historyczna zawierucha, batalistyczne sceny, wartka akcja, bohaterowie z krwi i kości, wielkie namiętności i wzniosłe ideały – to wszystko tak mnie wtedy porwało, że nigdy nie zrozumiałam awersji niektórych czytelników do Trylogii. Oczywiście, po latach zauważyłam niedociągnięcia powieści Sienkiewicza, ale przecież Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu serc, gdy Polska znajdowała się pod zaborami, a proces wynaradawiania coraz bardziej przybierał na sile. Naród potrzebował takich powieści.
Sienkiewicz, jeden z najpopularniejszych pisarzy przełomu XIX i XX wieku, dziś jest spychany na margines. Nie wiem, skąd ta niechęć do niego? Czy czytelników przeraża ilość stron, archaiczny styl czy jeszcze coś innego? Jeśli nie czytaliście nic z powieści Sienkiewicza, a w ślad za innymi powtarzacie, że są niewiele warte, spróbujcie przekonać się sami. Przecież napisał też wiele innych wspaniałych powieści – „Krzyżacy”, „W pustyni i w puszczy”, zresztą – światowa sława „Quo vadis” mówi sama za siebie.
Dzięki twórczości Sienkiewicza spotkałam się z powieścią historyczną i bardzo polubiłam ten gatunek. Do dziś powieści historyczne czytam z wielką przyjemnością.
Pamiętasz książkę, dzięki której zacząłeś czytać?