W 2002 roku byłam na drugim roku studiów polonistycznych, w tym samym czasie młodsza ode mnie o dwa lata Dorota Masłowska wydała swoją pierwszą powieść „Wojna polska-ruska pod flaga biało-czerwoną”. Wszyscy oszaleli na punkcie Masłowskiej, tylko nie ja. Gówniara, myślałam sobie, co mogła napisać takiego dobrego? Choć wielu wróżyło jej chwilową karierę, Masłowska radziła sobie coraz lepiej, wydając kolejne książki. Nadal się nimi nie interesowałam. Jaki więc miałam powód, by sięgnąć po „Więcej niż możesz zjeść” wydaną w kwietniu tego roku przez Noir Sur Blanc? Miałam:-)
Dorota Masłowska, pisarka, dramaturg, felietonistka, kompozytorka, piosenkarka, producentka muzyczna, laureatka Nagrody Literackiej Nike (2006) za powieść „Paw królowej” skradła moje serce po tym, jak przeczytałam jeden z jej felietonów w „Dwutygodniku”. Czytałam, czytałam i przecierałam oczy ze zdumienia, bo oto ktoś po ludzku napisał to, co już dawno sama chciałam coś napisać o gazetkach, od kupowania których jestem uzależniona. Przyznała się publicznie do tego sama Masłowska. Chodzi wydawnicze cudo, jakim jest „Przyślij przepis”. Znacie go, prawda? Kupuje go Masłowska, kupuję go ja. W domu piętrzą się stosy numerów „Przyślij przepis” i ciągle kupuję kolejne dając się wciągać w świat przepisów, których nigdy nie wypróbuję…
We wspomnianym felietonie Masłowska rozprawiała się ze stylistyką i wątpliwą artystyczną stroną gazetki. Komentowała dziwaczne przepisy (np. torty w kształcie cycków, tort w kształcie kota, tort wątróbkowy), ubolewała nad prostotą psychodelicznej narracji towarzyszącej przepisom. Zwróciła też uwagę na reportaże obecne w każdym numerze, na które i ja zwracam uwagę. Jeśli znacie „Przyślij przepis”, z pewnością wiecie o co chodzi. W każdym numerze redakcja opisuje wizytę u jednej rodziny, towarzysząc domownikom w gotowaniu. Nie wiem, jak Was, ale mnie od dawna to zajmowało. Dlaczego bohaterki reportaży są kurami domowymi dbającymi o dom i ogród, o godz. 16. witające męża z dwudaniowym obiadem w progu? Nie mającymi żadnych marzeń jak skok ze spadochronu? Na palcach jednej ręki doliczyłabym się „reportaży” prezentujących inny model rodziny, np. z kobietami pracującymi albo singielkami. A Dorota Masłowska napisała o tym tak:
„Każdy numer opatrzony jest rodzajem kuchennego reportażu, którego bohaterem jest familia tak niepostmodernistyczna, jakby „Przyślij przepis” robił Tomasz Terlikowski pod pseudonimem. Czyli pichcąca kobieta, której kopystkę podaje dziewczynka, podczas gdy chłopiec interesuje się budową maszynki do mielenia, mąż zaś towarzyszy niewprawnie w obieraniu jarzyn. Nawet jeśli postmodernistyczne wiatry przywiały na okładkę jednego z numerów matkę samotnie wychowującą, dla zachowania obyczajowej symetrii został dokooptowany do niej dziadek rodziny.
Gotujący mężczyźni zdarzają się bardzo rzadko, a nawet jeśli, to zawsze deklarując swój status początkującego: „Dopiero zaczynam swoją przygodę z gotowaniem; tę potrawkę ugotowałem dla narzeczonej w rocznicę”, w imię zasady, że mężczyzna w kuchni to pocieszny niezgrabiasz, mylący warząchew z sitkiem. Żadnych gotujących homoseksualistów, żadnych gotujących rozwódek…”
Po tym felietonie pokochałam Masłowską bezgranicznie.
Miało być o „Więcej niż możesz zjeść”, a ja ciągle o „Przyślij przepis”, ale jedno bez drugiego dla mnie nie istnieje.
„Więcej niż możesz” zjeść Noir Sur Blanc wydało w kwietniu. Książka jest zbiorem felietonów Masłowskiej pisanych dla „Zwierciadła” w latach 2011-2013, wspólnym mianownikiem, do którego można je sprowadzić, jest tematyka kulinarna lub pseudokulinarna. Od razu Wam powiem, że czyta się znakomicie, bo styl Masłowskiej nie odbiega znacząco od tego, co zacytowałam powyżej. Felietony mogą w pewien sposób przypominać nowoczesny rodzaj rubryki kulinarnej:-) Czyli takiej, która nie publikuje nic, co można ugotować? Pisarka we wstępie mówi:
„Wszyscy wiedzą, że piszę książki, że nagrywam płyty, a mało kto domyśla się, że w wolnym czasie również trochę jem. O tym nieujawnianym dotąd fakcie pisałam do magazynu „Zwierciadło” felietony; przez 2 lata prowadziłam tam rodzaj rubryki spożywczej, w którym z właściwą sobie swadą opisywałam jedzone jedzenie.
Te grubymi nićmi szyte refleksje kulinarne stanowiły jednak wyłącznie pretekst dla rozważań szerszych: chwalenia się zagranicznymi podróżami, opisywania potknięć moralnych znajomych, czy ujawniania drastycznych szczegółów ze swoich operacji plastycznych. Dziś opatrzone genialnymi ilustracjami Macieja Sieńczyka ze wzruszeniem kieruję do rąk czytelnika”.
W niedawnym plebiscycie portalu Granice.pl felietony Masłowskiej wygrały w plebiscycie na „Książkę na lato” w kategorii kuchnia literacka. To sygnał, że jest więcej osób, którym ten styl się podoba. Bo mi podoba się bardzo. Nie czytałam żadnej z jej powieści, kompletnie nie wiem, jakim językiem są pisane ani na ile są wartościowe. Jednak po przeczytaniu „Więcej niż możesz zjeść” pluję sobie w brodę, że do Masłowskiej zabrałam się tak późno. Że przez lata tkwiłam w przekonaniu, iż ta zawadiacka pisarka jest dobra dla niewymagającego czytelnika. Jej felietony mnie zaskoczyły z kilku powodów.
Po pierwsze, poczułam, że ktoś mówi w moim języku:-) Takim, który lubię. Elokwentnie, sarkastycznie, zabawnie.
Po drugie, rzadko czytuję tak wnikliwych obserwatorów życia codziennego jak Masłowska właśnie. Czytając niektóre z felietonów wydawało mi się, że pisarka pisze o tym, co nieraz sama widzę za oknem czy w mieście. Wybuchałam śmiechem, kiedy autorka drwiła z reklam potraw z proszku, z dresiarzy podjeżdżających pod osiedlowy sklepik starą beemką tylko po to, by przy dudniącym basie wypić haustem tigera. Podobnych scenek Masłowska nam nie żałuje.
Po trzecie, czuję, że nic nie było pisane na siłę. W tych felietonach jest świeżość, urok, szczerość.
Cóż będę Wam opowiadać więcej? Czytajcie!
Jeśli czytaliście poprzednie książki Masłowskiej, napiszcie mi, co o nich sądzicie. Warto je przeczytać? Poradźcie, bo na razie jestem w euforii i zauroczeniu jej pisaniem:-)
Dziękuję Oficynie Literackiej Noir Sur Blanc za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Więcej niż możesz zjeść, Dorota Masłowska
Oprawa: twarda
Format: 145×235 mm
ISBN: 978-83-7392-519-9
Wydanie: I
Data wydania: kwiecień 2015