Tydzień książek zakazanych cz.I – Lolita
Vladimir Nabokov był szacownym profesorem Cornell University i ojcem niespełna 20-letniego syna, gdy paryskie wydawnictwo Olimpia Press w 1955 roku wydało „Lolitę”. Amerykańskie wydawnictwa w obawie przed reperkusjami nie odważyły się na taki krok. „Obleśna”, „pornograficzna”, „obrazoburcza” to tylko niektóre z określeń, z jakimi wydawnictwa zwracały autorowi maszynopis. Dlaczego o właśnie dziś o tym piszę?
Od 21 do 27 września trwa Banned Books Week, czyli Tydzień Książek Zakazanych – kampania społeczna zainicjowana w USA 1982 w roku. Jej celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na działanie cenzury, potrzebę wolności czytania i tworzenia literatury oraz problem prześladowania ludzi za to, że czytają lub piszą książki. Kampania zachęca także do czytania i interesowania się historią literatury. A że owoc zakazany smakuje wybornie, zakazane książki od cieszyły się sporym zainteresowaniem czytelników. I mimo że obecnie są oficjalne dostępne, i nawet dziś nikogo specjalnie nie szokują, sięgamy po nie z wypiekami na twarzy;-) W Tygodniu Książek Zakazanych napiszę o kilku z nich.
Z listy na listę
Wracając do Nabokova – „Lolita” na liście książek zakazanych znajdywała się kilkakrotnie (jej treści nie przytaczam, bo nawet jeśli jej nie czytaliście, pewne widzieliście jej filmową ekranizację z genialnym Jeremym Ironsem w roli Humberta Humberta). Autor chciał wydać powieść w Stanach pod pseudonimem, żeby chronić swoją karierę na uczelni, ale ostrożni Amerykanie nie chcieli ryzykować swojej reputacji. Najpierw odrzuciły ją wydawnictwa „Viking Press” i „Simom&Schuster”, potem „New Directions”, „Farrar Strauss&Young” i „Doubleday”. W 1955 roku w języku angielskim wydało ją paryskie „Olimpia Press”, ale już w grudniu 1956 została zakazana we Francji. Nabokov poproszony przez wydawcę o pomoc w walce ze zniesieniem zakazu stwierdził: „Moją moralną obroną książki jest sama książka”, twierdził, że czytelnicy, którzy uważają powieść za erotyczną, błędnie odczytują jego intencje. Wydawnictwo skierowało sprawę do sądu i w styczniu 1958 roku książka znów trafiła do sprzedaży, by za kilka miesięcy znów trafić na listę zakazanych. Po kolejnym procesie „Lolitę” można było kupić.
Kiedy w 1955 roku brytyjski urząd wprowadził zakaz importu książki, Graham Green uznał ją na łamach Sunday Times za jedną ze swoich trzech ulubionych książek roku. W 1958 roku amerykańskie wydawnictwo G.P Putnams Sons zaryzykowało i jako pierwsze w Stanach wydało powieść Nabokova.
„Lolita” była czasowo zakazana również w Argentynie, w Nowej Zelandii i w RPA.
Szokujący temat sukcesem finansowym
Dziś jest ogólnie dostępna. Czy Was szokuje? Przeczytałam ją i nie uważam, że jest bardziej skandalizująca niż to co w biały dzień możemy zobaczyć w telewizji i niektórych gazetach. Ale przyznaję, że po raz drugi raczej po nią nie sięgnę.
„Lolita” jest świetnie napisana i to również jest jeden z czynników sukcesu finansowego Nabokova. Poza tym, że ze względu na pornograficzne treści stała się sławna, trzeba podkreślić, że jest napisana kunsztownym, precyzyjnym stylem, zawiera liczne odniesienia do innych dzieł literackich (m.in. poezji Poego, prozy Joyce’a, Mériméego i Flauberta), znajdziemy w niej wiele gier językowych.
Korzystałam z książki pt. „100 zakazanych książek. Historia cenzury literatury światowej” (N.J. Karolides, M. Bald, D. B. Sova).
Na zdjęciu kadr z filmu „Lolita”