Rok magicznego myślenia. Co dała mi książka J. Didion
Późnym wieczorem 30 grudnia 2009 roku Joan Didion, pisarka i dziennikarka i jej mąż John usiedli do kolacji. Właśnie wrócili ze szpitala, w którym w poważnym stanie (sepsa) przebywała ich 39-letnia córka Quintana. Nie zdążyli jej zjeść. John wypił dwa drinki ze szkockiej single malt, po czym zmarł. W wyniku rozległego incydentu wieńcowego, jak się okazało potem. „Życie zmienia się bardzo szybko. Życie zmienia się w jednej chwili. Siadasz do kolacji i życie, jakie znasz, się kończy. Kwestia żalu nad sobą…” – tak Joan Didion zaczęła „Rok magicznego myślenia”, który napisała w rok po śmierci męża. Gdy książka była już gotowa, zmarła Quintana. Jak żyć, gdy odchodzą najbliższe osoby? Czy można się pogodzić ze stratą?
Bardzo lubię książki, które potrafią zaskoczyć i rozwalają wyrobioną teorię w proch. Tak jak „Rok magicznego myślenia”.
Kiedy kupowałam ją w internetowej księgarni „Znaku” (w promocji 8,90 zł zamiast 37,90:-), przeczytałam jedynie opis z okładki i nie szukałam rekomendacji w sieci. Byłam pewna, że jest to nowość z gatunku superporadników motywacyjnych, które podpowiadają, jak żyć pięknie, mądrze i jak doceniać siebie. Delikatna niebiesko-biała okładka i wymowny tytuł jeszcze bardziej utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Kupiłam, żeby się zmotywować do działania. Myślałam, że Joan Didion to coach, mówca, czarodziejka, która zmienia zwykłych ludzi w ludzi sukcesu.
Teraz się śmieję, jak dałam się zwieść powierzchowności tego wydania… (amerykańskie pierwsze wydanie jest zdecydowanie mniej ckliwe). Choć od pierwszych stron wiedziałam, że „Rok magicznego myślenia” nie ma nic wspólnego z poradnikiem motywacyjnym, ale z książka pisaną przez mądrą, dojrzałą kobietę, która dzieli się z czytelnikiem swoim przeżywaniem żałoby, dopiero gdzieś w połowie lektury wyszperałam w Internecie biografię pisarki.
Joan Didion dzieli się z czytelnikami najtrudniejszymi emocjami i życiowymi sytuacjami, jakim musi stawić czoło chyba każdy człowiek. Kiedy nagle umiera bliska osoba, wali się cały świat. Na tych gruzach ciężko jest zbudować nową rzeczywistość. Nawet jeśli się to uda, nigdy nie będzie ona taka jak „przed”. Joan straciła męża, z którym przeżyła prawie 40 lat. 40 lat niemal w całości spędzone bardzo blisko siebie, bez dłuższych wyjazdów. Prawie 40 lat wspólnej pracy w jednym pokoju – oboje byli pisarzami i dziennikarzami, którym najlepiej pracowało się tuż obok siebie. Wymieniali się uwagami, komentowali bieżące wydarzenia, inspirowali się.
I nagle Joan została sama. Z córką, o której zdrowie i życie musiała walczyć.
Jak stawić czoła takim przeciwnościom losu?
Jakich słów użyć, by wyrazić ból, samotność, żal?
W „Roku magicznego myślenia” Joan Didion opisuje miesiące żałoby, ale robi to w sposób, który zadziwia. Mnie on naprawdę poruszył, choć w książce nie ma fragmentów, po przeczytaniu których łzy leją się strumieniem. Nie płakałam wcale. O swojej stracie i żalu pisarka opowiada z ogromnym wyczuciem, delikatnie i godnie. Nie spodziewajcie się wyciskacza łez. Nic z tych rzeczy. Joan Didion stara się trzymać swoje emocje w ryzach, kontroluje się, serwując czytelnikowi dużo prostych, surowych zdań. W wielu miejscach szuka wytłumaczenia swojej sytuacji oraz śmierci w medycynie i w literaturze, co czyni książkę jeszcze bardziej wymowną.
Jednak gdzieś z tyłu, za wycyzelowanymi, pięknymi zdań, za kontrolą nad sobą, czai się zwykły ludzki smutek, żal i tęsknota.
Dużo zastanawiałam się na tytułem tej książki. Czy rok po śmierci męża był dla Joan rzeczywiście magiczny? Jak zmieniło się jej myślenie? Gdzie ta magia? Czy może to moje myślenie ma być magiczne? Znalazłam odpowiedź, ale myślę, że każdy kto przeczyta tę książkę, sam musi ją zinterpretować.
„Rok magicznego myślenia” wszedł do kanonu literatury. Został wyróżniony prestiżową National Book Award, otrzymał nominacje do Nagrody Pulitzera, National Book Critics Circle Award, a czytelnicy wymieniają go pośród stu najważniejszych książek, które trzeba przeczytać w życiu.
W listopadzie 2008 roku w warszawskim Teatrze Studio pod opieką artystyczną Bartosza Zaczykiewicza powstał monodram Ewy Błaszczyk na podstawie „Roku magicznego życia”. Rok wcześniej na Broadwayu w „A year of magical thinking” zagrała Vanessa Redgrave.
Jeśli oczekujecie od książek czegoś więcej niż rozrywki czy sensacji, polecam „Rok magicznego myślenia”.