Wygrałam konkurs poetycki!

Fot. Tadeusz Poźniak dla www.biznesistyl.pl

 Od kilkunastu dni szaleję ze szczęścia, bo mój wiersz pt. „Niebieska kolejka” został nagrodzony w ogólnopolskim konkursie poetyckim! W piątek (25 września) po południu podczas gali finałowej odebrałam statuetkę, dyplom, książki i nagrodę finansową. Ogromnie się cieszę, zwłaszcza że w poezji wcale nie czuję się dobrze. Pisanie poezji to piekielnie trudna sprawa i chylę czoła przed każdym komu to łatwo przychodzi. Sama wiersze piszę tylko wtedy, gdy czuję taką potrzebę. A dzieje się to… no właśnie. Rzadko, bo ciągle wydaje mi się, że całe to pisanie nic nie jest warte. Dziś jestem dumną zwyciężczynią, ale przyznam się Wam, że drżałam jak listek na wietrze, gdy przed pełną salą musiałam odczytać swój wiersz.

Wygrałam III Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Stanisławy Kopiec „O Lubeński Dzwon”. Jest to konkurs poświęcony jednej z najbardziej znanych współczesnych poetek – Stanisławie Kopiec (zm. w 2012 roku). Nigdy jej nie poznałam osobiście, choć wiele lat temu chciałam napisać o niej artykuł do gazety, w której wtedy pracowałam. Odmówiła. Potem zapomniałam o całej sprawie, ale nigdy o jej twórczości.

 Wiersz dla babci i wiersz dla „Stasi”

Stanisława Kopiec uchodziła za odkrycie poetyckie. Była zwykła wiejską kobietą z Lubeni, która wychowywała kilkoro dzieci i ciężko pracowała na roli. Wiersze pisała piękne, mam w domu kilka tomików z jej utworami i kiedyś przygotuję o nich osobny wpis. Cała rodzina podzielała jej pasję pisania, a mąż tuż po ślubie kupił pani Stanisławie maszynę do pisania. Czy można wyobrazić sobie piękniejszy prezent?

Zestawy wierszy zgłaszanych do konkursu miały zamykać się w kręgu poezji wiejskiej i przez to popularyzować twórczość poetki.
Na konkurs zgłosiłam dwa wiersze. Pierwszy pt. „Hania” poświęcony był mojej zmarłej w 2010 roku babci Annie, uchwyciłam w nim moment jej odejścia… Drugi pt. „Niebieska kolejka” to obrazek pokazujący kolejkę prostych osób ze wsi, którzy się tłoczą u bram nieba oderwani nagłą śmiercią od od codzienności. Są zaskoczeni swoją obecnością w tej kolejce. Pochód zamyka skromna Stanisława Kopiec, za którą płaczą dzieci i jej rodzinna wieś. „Nie bój się, różo” – to cytat z twórczości poetki. „Niebieska kolejka” została uznana za najlepszy ze wszystkich wierszy nadesłanych na konkurs.

Wyniki przedstawiały się następująco:
1. Ja – dziewczyna ze wsi.
2. Andrzej Ziobrowski, poeta z Krakowa
3. Mariola Kruszewska poetka z Mińska Mazowieckiego k. Warszawy

 Przeczytać wiersz czy stanąć nago przed salą pełną ludzi?

Nie wiem, ile dla Was – patrzących z boku – znaczy zwycięstwo w konkursie literackim. Ale dla mnie jest ono bezcenne i ważniejsze od nagród, które otrzymałam. Po 11 latach pisania tekstów informacyjnych i publicystycznych do gazet i portali, to dowód na to, że choć trochę okiełznałam inne formy wypowiedzi. Dr Jan Wolski z Uniwersytetu Rzeszowskiego powiedział mi, że wartością mojego wiersza był m.in. fakt, że zdecydował się wprowadzić elementy gwary, na co mało kto się decyduje. Kiedy czytałam wiersz przy zapełnionej sali, cała się trzęsłam, choć przecież nie raz występowałam publicznie. Publiczne czytanie własnego wiersza jest bardzo intymnym przeżyciem. To tak samo jak stać nago przed publicznością.

Szaleję ze szczęścia.
To moja mała wielka radość w codzienności, która nieraz daje się we znaki.

Podczas gali kilkanaście razy byłam pytana, czy piszę poezję i czy planuję wydać tomik wierszy.
Piszę rzadko i nigdy o tym nie myślałam.
Może pora, skoro zostałam zmotywowana przez wiele osób?
Pora pisać więcej:-)
Jeśli macie chwilę, zatrzymajcie się nad moimi wierszem. W tym miejscu chciałam podziękować jurorom, którzy dostrzegli w „Niebieskiej kolejce” to „coś”.

 

 

 

„Niebieska kolejka”
Tłoczą się
zdumieni niebiańskim dywanem kroczą
Boskowa spod lasu w kwiecistej podomce
wilgnej od kwaśnego mleka (rękę wytarła, gdy ją wezwali)
Jasiek Hanczyn, tęgi, rumiany, z krótszą nogą
która na wojnie tańczyć została.
Głupia Maryśka, zdziwiona, że matka stać jej kazała:
Ciebie nie wezmo, jo pójde– wołała od progu.
Maciuś. Jeszcze chodzić nie umie,
tak szybko uciekał z tamtego świata,
że zastęp motyli go niesie.
Wdowa po Antku, wyschnięta, skurczona
sierp ściska w kościstej dłoni.
Zosia z łąki plotła wianek na Zielną, gdy ją zabrali
(Okna nie zamkłam, dyszcz bedzie)
Wojtek i Janka wtopieni w siebie, kapie z nich woda
z przerwanej rozkoszy kąpieli.
Idzie też Stasia. Z wierszem na dłoni. Kapelusz zdjęła.
Tęskni Niebieska wieś, płacze dziecięcy pokój
Nie bój się, różo,
Niebiański dywan czeka.
Niebieski gościniec otworem.
Do konkursu zgłosiłam także wiersz pt. „Hania”
„Hania”
Moja babcia Anna umarła w mroźny styczniowy poranek 
nie tak to miało wyglądać Panie Boże 
szpital, biała ściana, wózek i dłoń zastygająca w zdumieniu 
w gasnącym smutku za kłosem zboża  
który właśnie dojrzewał w jej snach. 
Chciała złapać jeszcze jeden promień słońca 
ale powieka ugięła się pod ciężarem snu 
i spadła na zimną szpitalną posadzkę. 
Moja babcia Anna przecież chciała umrzeć w żniwa  
z kroplą potu na ogorzałym czole 
z kiścią krwistych malin w ręce 
albo nad talerzem wczesnych ziemniaków. 
Ale nie w szpitalu! Panie Boże… 
W szpitalu umierają niedołężni, starcy, chorzy, ubodzy i cisi, 
nie dorodne wiejskie dziewczyny 
z chabrem w oku i policzkiem tryskającym piwonią, 
które jeszcze wczoraj boso tańczyły na klepisku. 
Królowe pastwisk, boginie łąk, wiejskie rusałki! 
Moja babcia Anna umarła w mroźny styczniowy poranek.  
To już mojo ostatnio wilijo  mówiła  
dziewięć lat temu, osiem, siedem, sześć. 
Zwiędły piwonie, przyblakły chabry
Pójdź, Haniu, na zielone pastwiska
Fotografię wykonał Tadeusz Poźniak dla http://www.biznesistyl.pl/

You may also like...