Oriana Fallaci i ja. Dziennikarstwo kiedyś i dzisiaj
Oriana Fallaci – jedna z najważniejszych dziennikarek XX wieku. Krytykowana i podziwiana; piękna, odważna i bogata. Kiedyś chciałam nią być, choć trochę. Dziś już nie. Czytając jej biografię autorstwa Cristiny de Stefano, z zazdrością śledziłam karierę zawodową Oriany Fallaci. Zazdrościłam możliwości, jakie otworzył przed nią zawód, ten sam, w którym i ja pracuję. I ani przez sekundę nie zazdrościłam życia prywatnego. Bo to było prawdziwą klęską, choć Oriana Fallaci miała marzenia takie jak większość kobiet: chciała mieć u boku kochającego i kochanego mężczyznę i dziecko.
Autorką biografii „Oriana Fallaci. Portret kobiety” jest Cristina de Stefano, wieloletnia felietonistka Elle, Włoszka od ponad 10 lat mieszkająca w Paryżu. Z Orianą Fallaci łączy ją i wykonywany zawód i kraj urodzenia -Włochy, i sam fakt bycia kobietą;-) co moim zdaniem ma ogromny wpływ na kształt biografii. Któż lepiej mógłby zrozumieć Orianę niż inna ambitna włoska dziennika i pisarka. Ale czy ktokolwiek ją rozumiał…? Cristina de Stefano do pisania książki przygotowywała się tak samo skrupulatnie jak Oriana do każdego ze swoim wywiadów: „Przeczytałam każde jej słowo, nieznane nikomu wiersze i listy, najkrótsze notatki (…) Prześwietliłam w jej życiu wszystko, co do tej pory pozostawało w cieniu (…) –
Okładka biografii Oriany Fallaci |
Początek książki Cristiny de Stefano to początek końca życia Oriany Fallaci. Jest rok 2006. Oriana ma 77 lat i raka w zaawansowanym stadium; waży 30 kilo. Wraca prywatnym samolotem (linie lotnicze nie zgodziły się przyjąć jej na pokład ze względu na stan zdrowia) z Nowego Jorku, gdzie mieszkała przez 50 lat, do Florencji, w której się urodziła. Potem jest już chronologicznie: poznajemy losy przodków Oriany, rodziców, historie wojenne, w których niemałą rolę odegrała mała Oriana, wreszcie pierwsze próby pisarskie, pracę we włoskich gazetach i dla poważnych tygodników; śledzimy też proces powstawania kolejnych książek włoskiej dziennikarki.
Oriana Fallaci była piękną i inteligentną kobietą. Fot. Wikipedia |
Oriana Fallaci w Teheranie w 1979 roku |
Cristina de Stefano niemal na zasadzie paraleli pokazuje nam dwa światy Oriany. Świat zawodowy, którym Oriana żyła pełną piersią, który kochała, który szturmem zdobyła wznosząc się na same wyżyny, i – świat uczuć kobiety rozpaczliwie szukającej miłości i zrozumienia mężczyzny; świat, na który chciała wydać dziecko. Świat, który się rozsypał w drobne kawałki i który już nigdy nie dał się pozbierać w sensowną całość.
Z jednej strony widzimy butną, odważną, bezkompromisową dziennikarkę, która mówi to co chce; jedzie robić reportaż tam, gdzie chce; którą rozmówcy (koronowane głowy, generałowie, przywódcy państw, dostojnicy kościelni, gwiazdy kina) szanują, ale zarazem obawiają się. Z drugiej zwykłą kobietę, która się nieszczęśliwie zakochuje i niczym bluszcz owija wokół mężczyzny, który tego nie chce. Kobietę, która próbuje popełnić samobójstwo, która decyduje się na aborcję,a potem podejmuje nieudane próby zajścia w ciążę (kilka razy poroniła); kobietę, która rozczarowana pierwszą miłością rzuca się w wir przelotnych romansów i związków na jedną noc, by ponownie wikłać się w dłuższe związki, z których ostatni zakończył się małżeństwem. Życie prywatne Oriany Fallaci było wielkim dramatem, z którego ujście znajdowała w pisaniu. A ono przynosiło obfity plon.
W książce znajduje się dużo archiwalnych zdjęć Oriany Fallaci |
Dziennikarstwo kiedyś i dzisiaj
Podziwiam warsztat pracy Oriany. Jest niedoścignionym wzorem. Ciężko jednak porównywać sposób pracy dziennikarza z połowy XX wieku z tym współczesnym.Wówczas ten zawód był ceniony, prestiżowy, niewielu miało do niego dostęp. A dzisiaj? Dziennikarz/rka często jest albo ściankowym celebrytą albo dziennikarzem uwikłanym w układy towarzysko-polityczne. Takich „pomiędzy” jest niewielu. Rzadko przeprowadza się dłuższe, ambitne wywiady na tematy po prostu ważne, a nie tylko kontrowersyjne. Informacje przygotowuje się na szybko, często idąc „na ilość” (im więcej tekstów, tym większa wierszówka – wiem, bo pracowałam w gazetach codziennych i z tej perspektywy to piszę). Oczywiście, nie wszyscy tak robią. Ale Oriana Fallaci do wywiadów przygotowywała się tygodniami, miesiącami. Czytała i poszukiwała informacji o rozmówcach, gdzie tylko się dało. Jej wywiady trwały po kilka godzin; spisywanie ich – odpowiednio dłużej. „W tym czasie zużywam mnóstwo energii, tracę więcej wagi niż bokser na ringu” – mówiła.
Charakterystyczną metodą stosowaną przez Orianę Fallaci było przemycanie jak najbardziej istotnych informacji w „didaskaliach”. Nawet jeśli odpowiedź rozmówcy była mdława, nie wiele wnosząca, neutralna, czytelnik dowiadywał się wszystkiego z autorskich wtrąceń Oriany. Wywiady Oriany wywoływały skandale polityczne (jak np. wywiad z Henrym Kissingerem, sekretarzem stanu i doradcą prezydenta Nixona) i dyplomatyczne (z Indirą Ghandi, premier Indii). W pierwszych latach pracy zajmowała się wywiadami z gwiazdami kina. Kiedy starała się spotkać z Marylin Monroe, gdy ta wycofała się z zawodu, Oriana potrafiła dreptać jej śladem, i choć jej nie spotkała, napisać o tym świetny artykuł. Fallaci nie marnowała żadnej okazji. Zadawała pytania, które powodowały u rozmówców bezdech, wywoływały furię, przysparzały wrogów. Także wśród kolegów po fachu.
O swoich wywiadach mówiła, że czasem są jak historie miłosne albo aria operowa.Nie lubiła, gdy mówiono o niej „mistrzyni wywiadów”. Oriana Fallaci uważała się za pisarkę. Napisała kilka znakomitych książek m.in. „Mężczyzna”, „List do nienarodzonego dziecka”, „Wywiad z historią”, „Inszallah”, z których „Wściekłość i duma”, radykalnie krytykująca współczesny islam – przyćmiła cały jej dorobek.
„Oriana Fallaci. Portret kobiety” to literatura, jaką lubię najbardziej. Świetnie napisana biografia, podręcznik dziennikarstwa, romans i sensacja w jednym. Książka, którą – jak pisała Ania Dutka na swoim blogu – koniecznie powinna przeczytać każda kobieta, która chce pisać. Przy okazji polecam Wam recenzję Ani. Ania pisze znakomicie.
Samą książkę też polecam. Nie będziecie żałować.