Ignaś Kitek Architekt, czyli jak dodać dziecku skrzydeł
„Ignaś Kitek Architekt”, książka nowego wydawnictwa Kinderkulka, którego misją jest wydawanie picturebooków stworzonych z myślą o dziecięcej wrażliwości, przeniosła mnie w czasy własnego dzieciństwa. I kazała mi przypomnieć sobie, jaką dawałam odpowiedź na fundamentalne pytanie: kim chciałabyś zostać w przyszłości?
Nie pamiętam dokładnie, czy często słyszałam to pytanie. Czy słyszałam je kiedykolwiek? Nie wiem. Umówmy się, w końcówce lat 80. na biednej podkarpackiej wsi w przeciętnym podkarpackim domu chyba niezbyt wiele się dyskutowało na temat przyszłości. A szkoda. To codzienność i jej problemy były na pierwszym miejscu.
Wiem natomiast, że chciałam zostać aktorką, a rolą życia, jaką pragnęłam zagrać, była rola Balladyny w dramacie Juliusza Słowackiego pod tym samym tytułem (do dziś znam wiele fragmentów dramatu na pamięć). Może i dobrze się stało, że aktorką nie zostałam, ale z dzieciństwa wyniosłam lekcję, żeby o tych marzeniach rozmawiać i broń Boże nie podcinać dzieciom skrzydeł. Mi skrzydeł nikt nie podcinał, ale wiem też, że demotywujący potrafi być nawet lekki uśmieszek.
O marzeniach rozmawiamy z dziećmi i przyjmuję z aprobatą zapewnienia mojego syna o tym, że chce zostać malarzem ściennym, mechanikiem samochodowym, piłkarzem lub konstruktorem, a córki – że zostanie piosenkarką, baletnicą i „księgarką”. Marzenia moich dzieci ewoluują, a ja nie przeszkadzam im w dalszych poszukiwaniach.
Przejdźmy jednak do rzeczy i do naszego Ignasia.
Ignaś Kitek, chłopiec, który chciał zostać architektem
„Ignaś Kitek Architekt” jest jedną z tych książek dla dzieci, które i dorosłego chwytają za serce, a na koniec lektury zostawiają z przekonaniem o własnej wartości i talentach. Do refleksji pobudza również dorosłych czytelników, którzy często, w dobrej wierze, popełniają fundamentalne błędy i nie dostrzegają potencjału drzemiącego w dzieciach. Mały Ignaś dowcipnie przypomina, żeby zamiast przypinać dziecku kulę u nogi, dodawać skrzydeł dziecięcym marzeniom.
Kim jest Ignaś? To chłopiec, który od najmłodszych lat zdradzał zainteresowanie architekturą. Jego pierwszym „dziełem architektonicznym” była budowla z nieświeżych pieluch, potem łuk z naleśników, wreszcie kościół z jabłek. Rodzicie przyglądają się pasji dziecka z zaciekawieniem, ale przychodzi moment pójścia do szkoły. W szkole zaś nie ma miejsca na naukę architektury, a tym bardziej na realizację własnych marzeń.
Nie sposób nie przywołać w tym miejscu słynnego, a mojego ulubionego, wiersza Joanny Kulmowej „Marzenia”:
„Ja nie lubię chodzić do szkoły,
choć nic nie ma we mnie z lenia.
Ja nie lubię chodzić do szkoły,
bo w tornistrze się nie mieszczą marzenia.
W szkole jest wielki porządek,
nikt nie trzyma pod ławką marzeń,
muszę zostawiać je w domu-
pod stołem albo w jakiejś szparze.
A one przez ten czas rosną,
odbywają samotne podróże
i kiedy wracam ze szkoły za dalekie są
i za duże.”
Tym bardziej marzeń związanych z architekturą. Okazuje się, że nauczycielka Ignasia, jako mała dziewczynka zgubiła się w wieżowcu i została odnaleziona po dwóch dniach. Od tamtej pory ma uraz do wysokich budynków, więc oczywiste jest, że pasja Ignasia jej po prostu nie pasuje.
Jednak wir wydarzeń sprawia, że na szkolnej wycieczce pasja Ignasia ratuje zdrowie, a może nawet życie dzieci i nauczycielki. Pani Aniela w końcu stwierdza, że „żadne nie dzieje zło się, kiedy, mając lat osiem, ktoś z uporem buduje marzenia”.
Cóż więcej mogę Wam powiedzieć o książce „Ignaś Kitek Architekt”, zwłaszcza że moja recenzja już jest dłuższa od tekstu książki? Najwłaściwsze tu będą chyba odczucia moich dzieci, którym najbardziej spodobała się szata graficzna książki oraz zagadnienia związane z architekturą – trochę rozmawialiśmy o słynnych budowlach świata i o materiałach, których można użyć jako budulca; a także o zawodzie architekta. Były to dla nich nowości, dlatego uważam, że „Ignaś Kitek” świetnie wywiązał się z roli, jaką powinna spełniać książka dla dziecka, czyli m.in. pokazania w fascynujący i emocjonalny sposób nieznanego wcześniej fragmentu rzeczywistości. Ponieważ jest delikatnie rymowana, rewelacyjnie się ją czyta na głos.
Ignaś Kitek Architekt – książkę polecają specjaliści
Książkę o Ignasiu gorąco Wam polecam – to jedna z tych nowości wydawniczych, które musiałam Wam pokazać. Lektura zyskała wiele pochlebnych recenzji, a o jej walorach wypowiadają się specjaliści.
Karolina Szkapiak, architekt, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP (Oddział Jelenia Góra), edukatorka architektoniczna dzieci i młodzieży
„Współczesna edukacja kulturalna zazwyczaj wprowadza dzieci w świat literatury, muzyki, teatru i sztuki. Czy jednak komuś przyszło do głowy, aby już kilkulatkowi zaserwować dawkę architektury? Kilka budynków, mostów, wież i parków? Ta książka jest dowodem na to, że można! Solidna porcja wiedzy, okraszona ciekawostkami i świetnymi ilustracjami na pewno poszerzy świadomość architektoniczną nie tylko dzieci, ale także dorosłych czytelników”.
Agnieszka Carassco-Żylicz, psycholog dziecięcy
„Kiedy dzieci zaczynają odkrywać świat przepełnia je naturalna ciekawość świata i energia do samodzielnego działania i tworzenia. Najlepiej im w tym nie przeszkadzać. Jest to zabawna i pouczająca nie tylko dla dzieci – historia o małym chłopcu i jego pasji tworzenia. Opowieść o tym, że dziecięca wyobraźnia nie zna granic, a najbardziej genialne odkrycia i przyszłe wynalazki – powstają w dzieciństwie”.
Natalia Paszkowska, architekt i współzałożyciel pracowni WWAA
„Książka do uzupełnienia każdego domowego zestawu klocków. Zabawna, ładnie ilustrowana, przemawiająca do wyobraźni dziecka opowieść o budowaniu, inspirująca do wymyślania własnych budowli przy kolejnej zabawie.”
Książkę możecie kupić tutaj
Autor Andrea Beaty, ilustratorDavid Roberts, tłumaczenie Łukasz Witczak, tytuł oryginału „Iggy Peck, architect”, kategoria wiekowa 3+, liczba stron 32, Wydanie pierwsze Warszawa 2017.