Skąd się wzięły pierniki?
Czy Was też ogarnął szał na pieczenie pierników? Aż strach otworzyć Facebooka, bo co rusz wita człowieka taca przypieczonych i polukrowanych choinek, bałwanków, serc i gwiazdek. Ja też Was nimi goszczę, bo znów dałam się ponieść tradycji;-) Rok temu pierwszy raz w życiu pokusiłam się o upieczenie tych ciasteczek, ze względu na dzieci i ich frajdę. Cóż, macierzyństwo bywa motywujące do podejmowania nowych wyzwań;-) W tym roku poszłam za ciosem wyszły mi dużo ładniejsze i – mam nadzieję – lepsze w smaku. Ale, skąd do licha ta moda na pierniki? Skąd się wzięły pierniki?
To nie żadna moda ani chwilowy trend więc nie zżymajcie się, jeśli po raz enty w ciągu dnia widzicie uśmiechniętego bałwana czy jarmarcznie przystrojoną choinkę. Zwyczaj pieczenia pierników to historia stara jak świat – jesteśmy kontynuatorami tej tradycji.
Korzenno-miodowymi ciastkami raczyli się już starożytni Grecy w czasie uroczystości i świąt. W Polsce zwyczaj ten sięga czasów starosłowiańskich, kiedy pieczono placki z miodu dzikich pszczół i grubo zmiażdżonych ziarnem pszenicy – mówi się o nich, że były to przodki współczesnych pierników.
Legendy o toruńskich piernikach
Oczywiście, w Polsce najbardziej znane są toruńskie pierniki, tradycyjny wypiek wyrabiany w tym mieście od ok. 700 lat, z którymi to zresztą związana jest piękna legenda. Według niej, sekretny przepis na najwspanialsze pierniki miała zdradzić piekarczykowi Bogumiłowi…pszczoła w zamian za uratowanie jej życia. Oto fragment:
” – Dziękuję ci za uratowanie życia mojej poddanej, Bogumile.
Chłopiec rozejrzał się dookoła i zobaczył w trawie maleńką królową i rycerzy. Przykląkł i ukłonił się, gdyż była to królowa krasnoludków.
– Jesteś dobrym człowiekiem. Bez pszczół nie przetrwalibyśmy, gdyż żywimy się tylko miodem, który dla nas zbierają. nagrodzę twoją wspaniałomyślność i zdradzę ci pewien sekret. Dzięki niemu zdobędziesz sławę i bogactwo – powiedziała królowa.
– Co to za sekret? – zapytał.
– Miód, Bogumile. Dodaj go do ciasta, a twoje pierniki nabiorą takiego smaku i aromatu, jakiego nikt nigdy nie czuł.”
Chłopiec rozejrzał się dookoła i zobaczył w trawie maleńką królową i rycerzy. Przykląkł i ukłonił się, gdyż była to królowa krasnoludków.
– Jesteś dobrym człowiekiem. Bez pszczół nie przetrwalibyśmy, gdyż żywimy się tylko miodem, który dla nas zbierają. nagrodzę twoją wspaniałomyślność i zdradzę ci pewien sekret. Dzięki niemu zdobędziesz sławę i bogactwo – powiedziała królowa.
– Co to za sekret? – zapytał.
– Miód, Bogumile. Dodaj go do ciasta, a twoje pierniki nabiorą takiego smaku i aromatu, jakiego nikt nigdy nie czuł.”
Istnieje kilka wersji legend o toruńskich piernikach. Jedna z nich mówi, że pierwszy toruński piernik w tym kształcie wyszedł spod ręki Katarzyny, córki mistrza piekarza. Druga, że to zakonnica Katarzyna i inne siostry częstowały piernikami Krzyżaków w XIV wieku, a potem gdy zakon popadł w biedę, zaczęły je sprzedawać. Trzecia legenda twierdzi, że to Kościstrach pokazał siostrze Katarzynie dzieże z pięćdziesięcioletnim ciastem, z którego zaczęła piec smaczne ciastka.
A co mówi historia? „Pierwsze wzmianki o toruńskich piernikach pochodzą z około 1380 roku i mówią o piekarzu Niclosie Czanie, który prawdopodobnie trudnił się wypiekiem, obok chleba, także tych korzennych ciastek. Świadczy o tym fakt, że sprzedawał on wosk Zakonowi Krzyżackiemu, czym zajmowali się otrzymujący go z plastrów miodowych piernikarze. Na pojawienie się nazwy „piernikarz” czekać trzeba było prawie dwa kolejne wieki: w 1564 źródła toruńskie podają informację o śmierci piernikarza Symeona Neissera.” – czytamy na stronie Muzeum Piernika
W czym tkwi sekret piernika
Sekret piernika tkwi w odpowiednim połączeniu składników i wyrabianiu ciasta. Pierwszy udokumentowany przepis pochodzi z 1725 roku z książki „Compendium medicum auctum, to iest krótkie zebranie y opisanie chorób, ich różności, przyczyn, znaków, sposobów do leczenia” i brzmi następująco:
”Weź miodu przaśnego ile chcesz, włóż do naczynia, wlej do niego gorzałki mocnej sporo i wody, smaż powoli szumując, aż będzie gęsty, wlej do niecki, przydaj imbieru białego, gwoździków, cynamonu, gałek, kubebów, kardamonu, hanyżu nietłuczonego, skórek cytrynowych drobno krajanych, cukru ileć się będzie zdało, wszystko z grubsza jak miód ostygnie, że jeno letni będzie, wsyp mąki żytniej, ile potrzeba, umieszaj, niech tak stoi nakryto, aż dobrze wystygnie, potym wyłóż na stół, gnieć jak najmocniej, przydając mąki ile potrzeba, potym nakładź cykaty krajanej albo skórek cytrynowych w cukrze smażonych, znowu przegnieć i zaraz formuj pierniki, wielkie według upodobania porobiwszy, możesz znowu po wierzchu tu i ówdzie wtykać cykatę krajaną, do wierzchu pozyngowawszy piwem kłaść do pieca i wyjąwszy je jak się przepieką, znowu je zyngować miodem z piwem smażonym i znowu po wsadzeniu do pieca” (cyt. za: Wojciech Streich, “Opowieść o toruńskim pierniku”, Toruń, 2001)
Moje pierniki
Nie pamiętam przepisu, z jakiego robiłam w ubiegłym roku pierniki. Po żmudnych poszukiwaniach i Waszych sugestiach w końcu znalazłam ciekawy przepis na pierniczki na blogu Doroty Świątkowskiej „Moje wypieki”. Nie podaję przepisu tutaj, zerknijcie do Doroty. Do tradycyjnych kształtów pierników (gwiazdek, choinek i serduszek) dorobiłam jeszcze duże bałwany i choinki;-)
Co Wam udało się upiec?
Pisząc tekst korzystałam m.in. z „Polskich tradycji świątecznych” Hanny Szymanderskiej i strony http://www.muzeumpiernika.pl/