„Tylko oddech” Magdaleny Knedler. Gorąca, przedpremierowa recenzja
Pod koniec sierpnia ukaże się kolejna powieść młodej, ambitnej pisarki z Wrocławia – Magdaleny Knedler. „Tylko oddech” (Novae Res) trafi do czytelników za kilka tygodni, a ja już teraz chciałam Wam polecić tę książkę. Miałam przyjemność czytać ją na długo przed premierą i nadal pozostaje pod jej wrażeniem. Warsztat pisarski autorki rozkwita wraz z każdą kolejną książką w jej dorobku, a „Tylko oddech” zaskakuje niemniej niż poprzednie. Czym? Skromną liczbą bohaterów oraz nieporównywalnie większą skalą ich przeżyć i emocji, którymi mogliby obdarzyć całą plejadę bohaterów drugoplanowych. Jest gęsto, parno, emocjonalnie. Hipnotyzująco, jak zwykle u Magdaleny Knedler.
„Uwspółcześniona tragedia antyczna” o gęstej atmosferze zwiastującej gwałtowną letnią burzę. Dokładnie tak określiłabym ten psychologiczny-obyczajowy dramat, która na długo zapada w pamięć, choć historia jest niby banalna. Zakazana miłość, tragiczny wypadek, skomplikowane relacje rodzinne, zdrada, kłamstwo – jakże często te motywy spotykamy we współczesnej literaturze. W ilu odmianach i wydaniach, trudno zliczyć, wszak temat jest dość uniwersalny.
„Tylko oddech” – trzy kobiety, dwóch mężczyzn i wiele pytań bez odpowiedzi
Magdalena Knedler rozpisała go po mistrzowsku pomiędzy trzy postaci kobiece i dwie męskie. To oni grają w tej powieści pierwsze skrzypce. I choć powinni brzmieć harmonijnie, jak na wzorową rodzinę przystało, to grają chaotycznie, improwizują, ba – nawet udają, bo od wizerunku zgranej rodziny bardzo im daleko. Każdy tłumi w sobie głęboko skrywany żal, ma pretensje, nie potrafi w pełni cieszyć się życiem.
Rodzina Niny i Izy zdecydowanie odbiega od ideału. W przeszłości wydarzył się wypadek, który odbił się mocnym echem w psychice wszystkich członków najbliższej rodziny. Choć relacje już wcześniej zostały mocno zachwiane i nikt specjalnie nie kwapił się do ich naprawy, wypadek tylko pogłębił problemy. Czy Nina, którą trawi poczucie winy i życie w kłamstwie, wyjawi w końcu swój sekret? Jak zareagują na niego najbliżsi, którzy też mają swoje tajemnice? Czy Nina powinna powiedzieć prawdę?
Kłamstwa i sekrety piętrzą się tu do tego stopnia, że musi dojść do tragedii.
Muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi sposób narracji. Trzecioosobowa, czas teraźniejszy (z małymi wyjątkami dotyczącymi niektórych wydarzeń z przeszłości). Uważam, że ten zabieg jeszcze bardziej oddaje napięcie, jakie towarzyszy od pierwszej strony powieści i trzyma aż do końca. Warto zauważyć, że mało w tej powieści scen zbiorowych, tudzież takich, gdzie występuję więcej niż trzech bohaterów. W większości scen autorka stawia dwie postacie face to face, tak blisko siebie i czytelnika zarazem, że niemal czuć ich oddech. Czytelnik ma zresztą wrażenie, że jest niemym, cichym bohaterem, który gdzieś z kąta podsłuchuje bohaterów książki.
„Tylko oddech” czyta się na wstrzymanym oddechu
Mimo że to nie thriller ani kryminał, tę książkę czyta się na wstrzymanym oddechu, bo zupełnie nie wiadomo, co czyha na następnej stronie. Naprawdę.
„Tylko oddech” to znakomite studium przypadku rozpadu rodziny. To także świetna, nietuzinkowa powieść, która utwierdza mnie w przekonaniu, że Magdalena Knedler należy do grona pracowitych, ambitnych, zaskakujących w swej twórczości współczesnych polskich pisarzy, serwujących czytelnikom kawał wysmakowanej literatury.
W jej powieściach nie ma cienia miałkości i pospolitości. Każda z jej książek, które czytałam, zawiera uniwersalne przesłanie, mnóstwo odniesień do muzyki, malarstwa, sztuki. Talent, który pisarka niewątpliwie posiada, idzie w parze z doskonałym warsztatem (ach, ten piękny język!). Jestem bardzo ciekawa kolejnych książek Magdaleny Knedler, bo dotychczasowe zahipnotyzowały mnie czytelniczo.
„Tylko oddech” polecam gorąco!
Książkę już można zamówić, w promocyjnej cenie 24 zł – klik.
PREMIERA POWIEŚCI ZAPLANOWANA JEST NA 27 SIERPNIA