Jak Franciszek Starowieyski zobaczył siusiaka Hitlera
– Cyc nie kutas, stać nie musi – tak „Byk” Franciszek Starowieyski odpowiedział kolegom z jury konkursu Miss Polonia, którzy stwierdzili, że faworyzowana przez niego kandydatka ma zbyt obwisłe piersi. Taki właśnie był Franciszek Starowieyski: szczery do bólu, bezpośredni, rubaszny, ale z sercem na dłoni. Ten diabelsko przystojny, znakomicie zbudowany i piekielnie inteligentny artysta, przed którym kobiety chętnie ściągały bluzki (i to nie w celu igraszek łóżkowych), w dzieciństwie widział siusiaka Adolfa Hitlera. Podobno tak małego, że na inną nazwę nie zasługiwał.
Gdzie Franek zobaczył siusiaka Adolfa Hitlera?
Biografia inna niż wszystkie
Książka jest opatrzona dużą ilością archiwalnych zdjęć, także z archiwum domowego (np. rodzina Starowieyskich nago na plaży) oraz reprodukcją dzieł artysty. Mimo że znałam trochę twórczość Starowieyskiego, a zwłaszcza słynny, niezapomniany Teatr Rysowania (Starowieyski malował przez kilka godzin na oczach publiczności, z którą rozmawiał, a do rysunków pozowały mu nagie kobiety), dopiero lektura książki pozwala zrozumieć Starowieyskiego i jego filozofię sztuki.
Mężczyzna, który kochał nagość
Starowieyski cenił kobiece ciało, na jego rysunkach jest pełno nagości. Modelki, żony kolegów, znane kobiety chętnie ściągały przed nim bluzki i odsłaniały piersi, by pozować, ale bez podtekstu erotycznego. Co ciekawe, potem nie rozpoznawały się na tych rysunkach, bo w sztuce Starowieyski był miłośnikiem rubensowskich kształtów i tej stylistyce przedstawiał kobiety. Potem tłumaczył : „Chodziło mi o obojczyk”, czym zbijał z tropu pozujące mu kobiety.
Rysunki Franciszka Starowieyskiego |
Jedna z nich opowiada w „Byczej krwi”, że żona Starowieyskiego nie wnosiła sprzeciwu, gdy inne kobiety paradowały przed nim nago. Franek był na zabój zakochany w swojej drugiej żonie Teresie, niesłychanie pięknej kobiecie; inne interesowały go jedynie jako „obiekt do narysowania”. Same modelki też chętnie pozowały, zwłaszcza że pozowanie nie miało podtekstu erotycznego. Starowieyski potrafił nawet w teatrze przekonać nieśmiałe aktorki, by się rozebrały.
Twórczość Starowieyskiego |
Moje ulubione fragmenty książki
W biografii Starowieyskiego najwięcej uwagi poświęciłam dzieciństwu mistrza, gdy mieszkał na Podkarpaciu, bo jak wspominałam, ten motyw interesował mnie szczególnie. Potem zafascynowały mnie intymne listy Teresy, która pisała do męża ze szpitala położniczego albo za granicę, gdy Franek wyjeżdżał na dłużej. Przebija w ich wielka czułość obojga, wzajemna fascynacja i zrozumienie. Tych dwoje ludzi mocno związanych ze sztuką (Teresa była historykiem sztuki), łączyła wielka miłość i to od pierwszego wejrzenia. Ich związek był pogodny, mimo że życie z artystą na pewno do łatwych nie należało.
Uśmiałam się, czytając fragment o tym, jak Franek nazwał pierwszego syna… Belzebub. A potem przez pięć lat rodzina to „odkręcała”. Książka jest pewna świetnych, zabawnych anegdot z udziałem „Byka” (pseudonim) Starowieyskiego, czasem tak zabawnych, że aż absurdalnych.
Tę biografię koniecznie trzeba przeczytać |
Polecam Wam „Byczą krew”. To świetnie napisana biografia ze znakomitymi zdjęciami. Franciszek Starowieyski już za życia był człowiekiem legendą, o barwnej, wyrazistej osobowości i kontrowersyjnym, ale ujmującym stylu życia. Wraz z nim, w 2009 roku odeszła pewna epoka… Są tego pewni wszyscy rozmówcy Izabeli Górnickiej-Zdziech.
Franciszek Starowieyski. Bycza krew
Kategoria: Biografie, wspomnienia
ISBN: 978-83-8069-241-1
Data wydania: 18.02.2016
Format: 170mm x 241mm
Liczba stron: 352
Książkę możecie kupić w promocyjnej cenie