Październikowe lektury i plany na listopad
Jak upłynął Wam październik? Mam nadzieję, że przyjemnie i owocnie i że listopad będzie równie udany. Mój październik był bardzo intensywny – przeczytałam kilka ciekawych książek, pracowałam nad drugim numerem czasopisma „Blogostrefy” i w końcu zwiedziłam Muzeum Ulmów w Markowej. I, po raz pierwszy od kilku lat, nie byłam na targach książki w Krakowie:-(
Numer drugi „Blogostrefy. Jedynego takiego czasopisma dla blogerów” już jest! Ja już czekam na listonosza, który przyniesie wersję papierową magazynu:-) W czasopiśmie znajdą się dwa moje artykuły – o śp. Kice Szaszkiewiczowej, najstarszej polskiej blogerce oraz o tym, jak blogerka Karolina Wilk (Kinka) walczyła z rakiem, a teraz inspiruje innych do czerpania radości z życia.
W październiku wraz z mężem zwiedziliśmy Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej – oto moja relacja.
W minionym miesiącu mój syn został oficjalnie pasowany na ucznia i… studenta Małego Uniwersytetu Rzeszowskiego:-)
A teraz zapraszam Was na czytelnicze podsumowanie miesiąca. Okazało się, że w październiku, poza kolejnymi odcinkami serialu „Ucho prezesa”. nie obejrzałam ani jednego filmu:-(
1. Opactwo Northanger, Jane Austen, Świat Książki 2015
Książki Jane Austen są dla mnie pewnym wyzwaniem. Owszem, to przyjemna lektura, ale styl pisarki – sposób narracji, odautorskie komentarze, realia – trącą myszką. Jane Austen trudno odmówić talentu i grona oddanych fanek, ale po przeczytaniu dwóch jej powieści mocno odczuwam upływ 200 lat w historii literatury… „Opactwo Northanger” jest specyficzną powieścią i nie każdy doczyta ją do końca. Opis XIX-wiecznych zalotów (jakże uroczych!) może nudzić, a podkreślany ciągle brak własnego zdania Katarzyny, głównej bohaterki powieści – denerwować. Mimo wszystko, książkę czyta się przyjemnie, szybko, momentami z lekkim uśmiechem na twarzy. W przyszłości z pewnością sięgnę po kolejne książki tej pisarki, „Emmę”’ „Dumę i uprzedzenie” czy „Perswazje”.
2. Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka, C. Łazarewicz, Czarne 2016
Jestem ciekawa, ilu z was zna temat brutalnego pobicia i tragicznej śmierci Grzegorza Przemyka w 1983 roku. Ja miałam wtedy 1,5 roku. Nie pamiętam kiedy po raz pierwszy usłyszałam o śmierci studenta, która wstrząsnęła Polską… Pewnie w doniesieniach medialnych, gdy byłam już dorosła. Do dziś zbyt mało wiem, o tym, co działo się w latach 80. W na lekcjach w szkole średniej za trudem dobrnęliśmy do lat 50-60 XX wieku i hasło „o historii współczesnej doczytajcie sami” większość z nas schowała gdzieś głęboko wraz z opuszczeniem murów szkoły. Dlatego cieszę się, że ukazują się książki, które pokazują i odkłamują historię, tak jak reportaż o Grzegorzu Przemyku, jego rodzinie, brutalności władzy PRL i ofiarach władz komunistycznych. „Żeby nie było śladów” jest bodajże pierwszą książką w pełni poświęconą sprawie Grzegorza Przemyka, przeznaczoną dla zwykłych czytelników, a przy tym – świetnie napisanym reportażem.
Cezary Łazarewicz, dziennikarz i publicysta publikujący m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Polityce” i „Przekroju”, szczegółowo opisuje historię Grzegorza Przemyka – od zatrzymania na placu Zamkowym po wydarzenia, które nastąpiły później. Wstrząsa czytelnikiem już od pierwszych stron, a potem tylko utrzymuje ten poziom… Przerażenie nie opuszczało mnie do ostatniej strony. Łazarewicz pokazuje cynizm władz komunistycznych, które sprawnie zacierały ślady zbrodni, a także bezsilność władz III RP, którym nie udało się znaleźć i ukarać winnych. Szokujące jest to, że żaden z milicjantów, którzy śmiertelnie pobili Przemyka, nigdy nie poniósł kary… Łazarewicz dociera i do nich. Prowadzą normalne życie… Autor odkrywa też kulisy działań władz i wpływ, jaki na tuszowanie sprawy wywarli między innymi Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy Jerzy Urban. Łazarewicz pokazuje m.in. jak Jerzy Urban jako rzecznik rządu Jaruzelskiego, manipulował informacjami, które ukazywały się w prasie. Jest to obrzydliwe i wstrząsające.
Polecam wam książkę Łazarewicza oraz jej recenzję autorstwa mojej koleżanki po fachu – na stronie Foyer24.
3. Przestępstwo, F. von Schirach, WAB 2011
Jakby mi było mało wrażeń po lekturze reportażu Łazarewicza, sięgnęłam po książkę napisaną przez niemieckiego prawnika, która stała się bestsellerem w Niemczech i na świecie. Ferdinand von Schirach opisał jedenaście historii, z jakimi zetknął się podczas wieloletniej praktyki adwokackiej i występował jako obrońca. Są to sprawy różnego kalibru, ale tak niejednoznaczne, że po lekturze na nowo definiujemy sobie pojęcia: wina, kara, przestępstwo, a przy tym tak nieprawdopodobne, że wydają się być scenariuszem serialu kryminalnego niż opisem rzeczywistości. Opowiadania są bardzo oszczędne w formie i słowach i pewnie dlatego rażą czytelnika ze zdwojoną siłą. Schirach przedstawia świat drobnych złodziejaszków, prostytutek, zabójców, dilerów, bezdomnych, szaleńców, zbuntowanych dzieci i okrutnych rodziców, biznesmenów i przestępstw, jakich się dopuścili.
Niewiarygodne historie, nieprawdopodobne finały, nieprzyzwoicie dobry styl pisania.
4. Sekret mojego turbanu, N. Ghulam, A. Rotger, Bellona 2012
Afganka Nadia Ghulam ma dziś 32 lata. Jako kilkuletnia dziewczynka, w 1993 roku, cudem przeżyła wybuch bomby, przez pół roku pozostawała w śpiączce, potem przeszła 14 operacji, które miały przywrócić jej zdrowie i normalny wygląd. Gdy wróciła do sił, postanowiła udawać chłopca, by zapewnić swojej rodzinie (niezaradnej matce, małym siostrom i ojcu pogrążającemu się w depresji) przetrwanie. Przybrała imię starszego brata, który zginął tragicznie, i jako nastoletnia dziewczynka podejmowała się najcięższych prac, by zapewnić bliskim jedzenie.
„Sekret mojego turbanu” to smutna historia małej dziewczynki, która udawała silną i dorastała w męskim przebraniu, pod którym ukrywała budzącą się kobiecość. Była jednocześnie chłopcem o imieniu Zelmai, żyjącym w świecie mężczyzn, do którego kobiety nie miały dostępu, i dziewczyną marzącą o beztrosce, miłości i przyjaźni. Wzruszająca i smutna opowieść o dorastaniu w Afganistanie dotkniętym wojną. Choć na początku pierwszoosobowa narracja raziła mnie, gdyż wydawała mi się powierzchowna, bez emocji, niedopracowana, to potem nieraz wzruszałam się tragicznym losem dziewczyny, która nigdy nie oczekiwała współczucia.
5. Dwa oblicza, Agnieszka Bednarska, Zaklęty Papier 2017 – zobacz recenzję
6. Szlak Kingi, Katarzyna Targosz, Wydawnictwo eSPe 2017 – recenzja w najbliższym czasie na blogu.
Przed nami listopad.
Nie wiem, jakie są wasze plany, ale ja już szykuję się na Świąteczne Targi Książki w Rzeszowie, które odbędą się w dniach 24-25 listopada.
Pod koniec miesiąca będę przygotowywać kalendarz adwentowy dla dzieci. Dopytują się o niego od września, a ja wciąż szukam inspiracji. Ubiegłoroczny, robiony spontanicznie i na szybko, z bardzo symbolicznymi prezentami oraz zadaniami wyglądał tak. Mimo że był skromny, codzienne otwieranie małych paczuszek oraz kopert z zadaniami, wywoływało mnóstwo radości.
Pod koniec miesiąca chyba zacznę piec pierniczki. Pamiętacie te, które piekłam rok temu i przy okazji napisałam opowiadanie?
Listopad uświadamia mi też, że pora szykować mikołajkowe prezenty, żeby nie kupować w grudniu na ostatnią chwilę.
18 listopada moje Towarzystwo Miłośników Ziemi Niebyleckiej będzie odbierać od marszałka województwa podkarpackiego nagrodę dla najlepszego stowarzyszenia w województwie w kategorii „Kultura i tożsamość narodowa”.
Udanego listopada!