„PeeRel zza krat”. Seksafery, morderstwa i oszustwa z tamtych lat
Bywa i śmiesznie i strasznie. Dziennikarka Helena Kowalik, wieloletnia korespondentka z sal sądowych, która świat polskiego wymiaru sprawiedliwości zna od podszewki, serwuje czytelnikowi podróż przez najgłośniejsze procesy sądowe PRL-u. W zbiorze reportaży „PeeRel zza krat” ujawnia kulisy spraw sądowych, którymi żyła Polska, a także dociera po latach do „bohaterów” reportaży i pyta, jak potoczyło się ich życie.
Bywa więc i śmiesznie i strasznie, bo mamy do czynienia z prawdziwą galerią osobliwości. Wśród „bohaterów” są i drobni oszuści, łapówkarze, i żołnierze wyklęci, i brutalni mordercy, hochsztaplerzy i aferzyści obyczajowi. Dzięki tym ostatnim ponura rzeczywistość PRL-u nawet nieco zyskała na kolorze…
„PeeRel zza krat” to zbiór świetnych reportaży napisanych przez osobę z wieloletnim doświadczeniem, która wnikliwie i z zapałem przedstawia najgłośniejsze procesy sądowe od początku stalinizmu do upadku komunizmu. Reportaże są zdyscyplinowane językowo, a napięcie odczuwa się już podczas lektury pierwszego akapitu.
Bogatą bibliografię i mnogość materiałów źródłowych autorka uzupełnia własnym dziennikarskim śledztwem. Po latach dociera do niektórych z opisywanych osób (albo ich krewnych, bliskich), pyta, jak potoczyło się ich dalsze życie i jak oceniają swoje postępowanie z perspektywy czasu. Historie niektórych „bohaterów” są wręcz zaskakujące.
„PeeRel zza krat” – smutny koniec Czesława Śliwy, fałszywego konsula Austrii
Zapewne i Wy znacie niektóre ze spraw…. Czy coś Wam mówi nazwisko Jacek Ben Silberstein, konsul generalny Austrii, a właściwie obywatel Czesław Śliwa, który sam siebie mianował owym konsulem. Historia tak nieprawdopodobna, że nawet została zekranizowana. Pamiętacie, w rolę tytułowego „Konsula” wcielił się Piotr Fronczewski.
Z lektury reportażu Haliny Kowalik dowiedziałam się, że Czesław Śliwa urodził się pod Rzeszowem (inne źródła mówią, że w Rzeszowie), co tym bardziej mnie zainteresowało. Śliwa był niezłym hochsztaplerem, w pole wyprowadził niejednego urzędnika państwowego, a chyba największym jego przekrętem było założenie fikcyjnego konsulatu generalnego Austrii we Wrocławiu, którego szefem mianował sam siebie. Za siedzibę obrał sobie hotel Monopol, w którym wynajął pokój na pół roku, zapewniając że rachunek ureguluje Ambasada Austrii. Zaopatrzył się w fałszywe pieczęcie, które przygotował mu pracownik jednego z zakładów pieczątkarskich wyłącznie na podstawie przedstawionej mu wizytówki konsula. Śliwa jako konsul brał udział w uroczystościach państwowych – składał wieńce, organizował bankiety…
Śliwa został skazany na siedem lat więzienia i 200 tys. zł grzywny. Zmarł dwa lata po wyroku – połknął ostry metalowy przedmiot.
„PeeRel zza krat” – Jerzy Kalibabka, największy amant oszust PRL-u
Jerzy Kalibabka, pseudonim „Tulipan”, na pierwszy rzut oka wydawał się mężczyzną ze snów. Modnie ubrany i uczesany, ze złotym krzyżem na piersi i właściwym sobie wdziękiem, potrafił uwieść niejedną kobietę. Pachniał Zachodem i obietnicą wspaniałego romansu.
Milicja polowała na niego dwa lata, a on zawsze uciekał w ostatniej chwili. Gdy wreszcie go dopadli, zadanie mieli ułatwione, bo amant miał przy sobie… mapę Polski z zaznaczonymi miejscowościami, w których kogoś oszukał. Jednak myliłby się ten, kto myśli, że Kalibabka był prawdziwym amantem. Otóż kobiety, które mu tak łatwo ulegały, bił i pogardzał nimi.
Został skazany na 15 lat i grzywnę w wysokości 1 mln zł. Wyszedł po 9 latach. Ożenił się z kobietą o 30 lat młodszą i ma pięcioro dzieci. Razem tworzą zespół „Kalibabki”. Amant założył też bloga o uwodzeniu kobiet.
We wpisie przytoczyłam tylko dwie głośne sprawy, którymi żyła także opinia publiczna. Autorka opisuje w książce kilkanaście takich przypadków. Wśród nich są zaskakujące i wstrząsające. Jest rytualne morderstwo dokonane przez kolegów na kolegach, brutalne sąsiedzkie morderstwo we wsi w Górach Świętokrzyskich, poszukiwania młodego przestępcy Jerzego Paramonowa. Nie brakuje też słynnej sprawy znanego aktora Jerzego Nasierowskiego – koniecznie o niej poczytajcie.
Moją uwagę zwróciły zwłaszcza reportaże dotyczące głośnego handlu polskimi dziełami sztuki (ileż słynnych dzieł sprzedano nielegalnie poza granice kraju!) oraz Romualda Rajsa, który wraz ze swoim oddziałem był odpowiedzialny za dokonanie szeregu zbrodni przeciwko ludności cywilnej, głównie białorusińskiej. Został za to skazany na karę śmierci. W 1999 roku w albumie o żołnierzach wyklętych został przez Jerzego Buzka pokazany jako człowiek zasad i honoru.
Reportaże Heleny Kowalik niejednokrotnie zapierają dech w piersiach. Są znakomicie napisane i podparte bogatą bibliografią, z której dużą część tworzą akta sądowe.
Polecam, jeśli szukacie dobrej literatury faktu. Możecie ją kupić w księgarni wydawcy za ok. 38 zł w promocji.