Czerwiec, czyli jak prawie przestałam blogować
Kolejna osoba pyta mnie, dlaczego tak mało piszę na blogu. Czemu wpisy nie pojawiają się z taką intensywnością jak kiedyś. Odpowiedź jest prosta: jest piękny czerwiec, a ja mam mnóstwo pracy. Doszły mi też nowe obowiązki, bo powstaje pierwszy, debiutancki numer Blogostrefy – czasopisma dla blogerów, który mam przyjemność współtworzyć. Poza tym czerwcowe wieczory są krótkie i cieszymy się nimi maksymalnie aż do zmierzchu, jeśli akurat nie ma… letniej burzy.
To bardzo miłe, że wciąż są osoby, które znajdują czas na lekturę moich wpisów i tęsknią, gdy te nie pojawiają się regularnie. W czerwcu zupełnie zwolniłam tempo pracy nad blogiem, więc tylko na moim Facebooku i Instagramie mieliście okazję zobaczyć, czym się zajmowałam. Tym wpisem postaram się nadrobić zaległości.
W czerwcu mieliśmy dużo imprez rodzinnych – dzień dziecka, urodziny brata i siostrzeńca, dzień mamy w dwóch przedszkolach, rocznica ślubu… moje życie toczyło się z dala od Internetu, czyli tak jak lubię najbardziej.
Prowadziłam spotkanie autorskie w Rzeszowie
W czerwcu prowadziłam spotkanie autorskie Renaty Czelny-Kawy, autorki książki „Serniki słodkie i wytrawne”. 10 czerwca, w sobotnie popołudnie około 30 osób zebrało się w przytulnej rzeszowskiej kawiarni JiM Cafe, by posłuchać opowieści Reni o tym, jak założyła blog, kiedy zrodził się pomysł na książkę i nad czym pracuje obecnie.
Były też smaczne serniki – aż trzy rodzaje! Spotkanie miało fantastyczny klimat – spotkałam dwie koleżanki ze studiów oraz… Natalię Sońską – młodą, piękną i poczytną pisarkę powieści obyczajowych, z którą rozmawiałam na temat jej najbliższych planów pisarskich.
Ponieważ patronowałam medialnie książce „Serniki słodkie i wytrawne”, z wielką przyjemnością zgodziłam się, by poprowadzić to spotkanie. Sama książka jest rewelacyjna, gorąco ją polecam. Upiekłam już kilka serników według zamieszczonych tam przepisów, wszystkie bajecznie smaczne. Zdradzę wam jeszcze w sekrecie, że Renia napisała już następną książkę, tym razem jest to powieść obyczajowa. Być może przeczytacie ją w przyszłym roku. Ja czekam niecierpliwie i spodziewam się dobrej i smacznej obyczajówki, ponieważ Renia potrafi pięknie pisać.
Pracuję nad pierwszym numerem Blogostrefy
Jak już wiecie, dołączyłam do świetnego zespołu redakcyjnego Blogostrefy! Tworzymy pierwszy numer – jeszcze kilka dni i ujrzy on światło dzienne. Jestem bardzo podekscytowana i już nie mogę się doczekać, żeby go wam zaprezentować. Do pierwszego numeru przygotowałam dwa autorskie teksty – jeden to wywiad z osobą, której nazwisko znacie z mojego bloga, a drugi to artykuł o pewnej ważnej umiejętności, jaką powinien posiadać dobry bloger. Nie zdradzę nic więcej – pierwszy numer ma być niespodzianką:-)
Razem ze mną w zespole redakcyjnym pracują: Dagmara Sobczak, Anna Tabak, Aleksandra Dobies i Marzena Gaczoł, a nad nami czuwa niezastąpiona Katarzyna Berska (Yellowpear.pl), która jest pomysłodawczynią Blogostrefy.
Przeczytane książki
Nie przeczytałam dużo. Zaledwie cztery książki… nie licząc tych dla dzieci wypożyczonych z biblioteki. Tempo czytania zawsze dostosowuję do aktualnych warunków, a że te nie sprzyjają wolnemu czasowi, zupełnie zwolniłam. W rewanżu w tym miesiącu trafiłam na ciekawe lektury: świetną powieść, pięknie wydany poradnik o herbacie i zbiór opowiadań, który zrobił na mnie duże wrażenie.
Miasto w chmurach, miasto pod ziemią, T. Kowal, Nasza Księgarnia – zobacz recenzję
Numer 11, J. Coe, Noir sur Blanc 2017 – zobacz recenzję
Czajnikowy.pl, R. Przybylok, Nasza Księgarnia 2017 – zobacz recenzję
Z krawężnika, R. Madejowski, Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu 2017
Ten zbiór opowiadań pozytywnie mnie zaskoczył. Po „Niech żyje nam rezerwa” tego autora, która była dla mnie ciężka i trudna, choć jednocześnie sprawnie napisana, ta pozwoliła mi cieszyć się czytaniem. Napisać dobre, zapadające w pamięć opowiadanie to trudna sztuka, a Romanowi Madejowskiemu udało się. „Z krawężnika” to kilka zgrabnie opisanych obrazków z dzieciństwa, wyrazistych, pełnych szczegółów, emocji, wzruszeń, miejsc i ludzi. „Jasmin” jest moim faworytem. Czyta się je wyśmienicie. Choć skrawki z dzieciństwa, które są zapisane w mojej pamięci, niewiele mają wspólnego z obrazkami dzieciństwa głównego bohatera opowiadań, odnalazłam się w tej rzeczywistości. Przecież niektóre przeżycia, spotkania i wydarzenia z progu dzieciństwa i dorosłości są wspólne… Polecam książkę. Ma zaledwie 200 stron, a opowiadania się „połyka”.
Obejrzane filmy
Sahara (2005) – z Penelope Cruz i M. McConaughey. Taki stary film, pomyślałam sobie, a potem przypomniałam, że przecież dokładnie pamiętam, jak wchodził do kin! A było to 12 lat temu! Lekka i zabawna komedia przygodowa, ale fani prozy Clive’a Cusslera, nazwali ją „kupą piachu” i ostro skrytykowali za kiepską jakość nie mającą pokrycia w wielomilionowym budżecie. Mnie film nawet się podobał i wcale nie uważam, że seans był stratą czasu.
Piszę, bo chcę!
W czerwcu brałam udział w 14-dniowym kursie on-line u dr Krystyny Bezubik. Ponieważ zupełnie brakowało mi czasu, żeby codziennie pisać teksty na zadany temat, postanowiłam, że kurs tak naprawdę zrealizuję podczas urlopu. Teraz przyglądam się poczynaniom pisarskich innych uczestników z grupy, a sama odkładam zadania na sierpień.
Jestem ciekawa, jak Wam minął czerwiec i jakie robicie plany wakacyjne. Ja pewne plany robię, ale pokażę tu tylko małą część. Oto one:-)
Bloga nie porzucam:-) Jak pewnie większość twórców blogosfery, o tej porze nieco zwalniam, by w pełni sił powrócić jesienią. Bądźcie ze mną na Facebooku i Instagramie.