„Jednostka” Ninni Holmqvist. Powieść, którą zapamiętasz na długo
Debiutancka powieść szwedzkiej pisarki Ninni Holmqvist powinna zagwarantować jej uznanie wśród fanów literatury skandynawskiej. „Jednostka” łączy w sobie walory sprawnie skonstruowanej powieści, którą można połknąć w jeden, dwa wieczory i puentę, pozostawiającą czytelnika w długotrwałej zadumie nad kierunkiem, w jakim zmierza współczesny świat. Wizja tego świata jest przerażająco realistyczna. Książka zapada w pamięć na długo.
Akcja „Jednostki” toczy się w bliskiej przyszłości, w Szwecji, choć w powieści płaszczyzna czasowa nie została dokładniej określona. Opisywana tu rzeczywistość nie jest zbyt futurystyczna: główną bohaterką i narratorką zarazem jest Dorrit, wykształcona 50-letnia bezdzietna singielka, przez wiele lat uprawiająca wolne zawody, które dawały jej poczucie niezależności finansowej i osobistej.
Dorrit nie udało się założyć rodziny. Owszem była w nieformalnych związkach, ale nie spotkała miłości życia, nie urodziła dziecka (choć w młodości była w ciąży, ale poddała się aborcji). Kiedy kończy 50 lat, jako niezamężna i bezdzietna, staje się nieprzydatna w starzejącym się szwedzkim społeczeństwie. Jest zbędna, gdyż nie przysłużyła się społeczności.
„Jednostka” – ostatnie wakacje all inclusive dla osób zbędnych w społeczeństwie
Osoby takie jak Dorrit, także mężczyźni, trafiają do specjalnych zamkniętych ośrodków, zwanych Jednostkami (jednostki banku rezerw biologicznych), w których mają dożyć swoich ostatnich dni. Żyją w luksusowych warunkach, nie potrzebują pieniędzy, nie muszą nic kupować. Wszystko otrzymują za darmo – znakomite jedzenie, bogatą ofertę kulturalną i sportową, dostęp do wszelkich udogodnień. Prawie jak wakacje all inclusive. Mogą tu realizować swoje pasje i bezpłatnie korzystać ze wszystkiego.
W Jednostkach stają się potrzebni. Jako osoby nieprzydatne w szwedzkim społeczeństwie biorą udział w wielu eksperymentach medycznych i badaniach naukowych: testowane są na nich lekarstwa, witaminy, poddawani są szeregom badań i testów, zwykle szkodliwych dla zdrowia. Muszą też oddawać swoje zdrowe organy osobom, które w społeczeństwie są bardziej potrzebne. Organy oddają aż do całkowitej donacji.
Dorrit wydaje się pogodzona ze swoim losem. Jednostka, na pierwszy rzut oka wcale nie okazuje się przerażająca. Wspaniałe posiłki, niespotykane rozrywki, luksus na każdym kroku – Dorrit nie miała tego nawet poza Jednostką. A poza Jednostką nikt na nią nie czekał, nikt nie tęsknił, poza psem Jockiem, którego musiała powierzyć w opiekę pewnej pełnej rodzinie. Gdyby nie myśli o Jocku, Dorrit nie miałaby najmniejszego powodu, by zatęsknić za tamtym życiem.
Jednak z dnia na dzień Dorrit zaczyna dostrzegać ciemniejsze strony Jednostki. Widzi skutki eksperymentów medycznych, osoby po donacjach organów i pustkę, którą zostawiają za sobą pacjenci po donacjach ostatecznych.
Wreszcie pojawia się Johannes i wzajemna miłość, której Dorrit nie doświadczyła poza murami Jednostki. Wydaje się, że scenariusz, jaki wszystkim pacjentom oferuje Jednostka, w przypadki Dorrit i Johannesa może się zmienić. Wszystko zaczyna się układać i niemal jesteśmy pewni happy endu.
Więcej nie mogę Ci zdradzić, a i tak opowiedziałam o „Jednostce” za dużo. Emocje, które towarzyszą czytaniu, ciężko opisać. Musisz ją przeczytać, żeby zrozumieć, o co mi chodzi.
„Jednostka”, czyli w czym tkwi wartość człowieka?
Myśl, z którą Ninni Holmqvist zostawia czytelnika, jest przytłaczająca. Rozwiązania ustrojowe prezentowane w książce wydają się dobrze znane, co jeszcze bardziej wzmaga niepokój i grozę. Wydaje mi się jednak, że autorka nie wykorzystała potencjału stworzonej fabuły. Fabuła jest znakomita, ale pewne wątki aż się proszą, aby je rozszerzyć. Może to zabrzmi okrutnie, ale zabrakło mi opisu odczuć fizycznych oraz emocji, przez które przechodzą osoby po donacjach i testach. Są tylko pobieżne informacje. To najbardziej niedopracowany element tej powieści, a przecież jest kluczowy. Brakuje mi też jakiegoś wstrząsającego, przełomowego wydarzenia, które powinno się tu pojawić kosztem długich opisów infrastruktury Jednostki.
Zaskoczyła mnie też słaba korekta wydawnicza. Spotkałam sporo błędów interpunkcyjnych.
W czym tkwi wartość człowieka? Czy można żyć na własnych zasadach czy tak jak chce tego władza? Czy można uniknąć przeznaczenia? Czy w momencie dramatycznych wyborów, naprawdę wybierzesz wolność?
Spotkałam się z opinią, że „Jednostka” może być niezrozumiała dla czytelnika nie znającego szwedzkich realiów, które zainspirowały Holmqvist. Przyznaję, że zupełnie nie wiem, jak wyglądają kwestie związane z dzietnością i rodzicielstwem w Szwecji (i obiecuję to doczytać), ale wydaje mi się, że puenta zawarta w tej książce jest uniwersalna.
Polecam, proza Holmqvist jest oszczędna, ale bardzo wymowna.
Książkę kupisz tutaj.