„Narratologia” Pawła Tkaczyka. Czy wierzysz w bajki?
Jest wrzesień 2016 r. W Kielnarowej pod Rzeszowem trwa konferencja InternetBeta, ważne wydarzenie dla wszystkich zafascynowanych światem Internetu. Pawel Tkaczyk jest jednym z prelegentów. Opowiada o sile storytellingu, przekonuje, że w biznesie wiele od niego zależy. Potem na scenę wchodzi Roman Łoziński z Deloitte. – Pamiętajcie, że ludzie, którzy piszą poradniki i blogi o storytellingu i innych mniej ważnych rzeczach, nigdy nie ubrudzili rąk pakowaniem produktów do wysyłki – mówi. Jak to jest z tym storytellingiem? Czy można go włożyć między bajki? I co z tą „Narratologią”?
Zderzenie tych dwóch prelekcji wywołało lekką konsternację – nie tylko moją. Z konferencji przygotowywałam krótką relację – możecie ją przeczytać tutaj oraz zobaczyć zdjęcia uczestników. Niedługo potem zapisałam się na newsletter u Pawła Tkaczyka i zaczęłam regularnie czytać jego wpisy (Panie Pawle, albo newsletter szwankuje, albo dawno nic Pan nie rozsyłał). Przekonuje mnie to, o czym pisze autor. Przekonuje mnie storytelling. Na mnie działa. Dobrze opowiedziane opowieści pochłaniam i chcę więcej. Czy storytelling w biznesie działa, co podważał Roman Łoziński (twierdząc, że sukces w biznesie zależy od księgowego-zamordysty) nie wiem. Zapewne tak, skoro Paweł Tkaczyk w ten sposób zarabia na życie.
Lepsza niż ciastko
Dobrze opowiedziana historia „robi dobrze” nie tylko blogerom, pijarowcom, marketingowcom, ale także dziennikarzom i pisarzom. Ba, nawet księżom na ambonie. Dobrze opowiedziana historia jest jak ciastko z poniższego zdjęcia. Smakuje wybornie i czujesz, że nie przestaniesz aż połkniesz całość. Śmiem twierdzić, że nawet jest lepsza, bo odkłada się w głowie, a nie boczkach;-)
„Narratologia” jest dobrze opowiedzianym i napisanym poradnikiem o tym, jak tworzyć wciągającą i zapadającą w pamięć opowieść. Zaczęłam ją czytać późnym wieczorem, z zamiarem przeczytania wstępu i pierwszego rozdziału, a… przeczytałam połowę!
Książka jest konkretna, poparta odwołaniami do literatury i historii; zawiera mnóstwo przykładów i cennych wskazówek. W końcu Paweł Tkaczyk nie wymyślił storytellingu ani narratologii. Storytellnig funkcjonuje od dawna, tyle że tak ładnie się nie nazywał. Autor sięga do źródeł, a więc do „Poetyki” Arystotelesa (z którą zapoznawałam się na studiach), do wyniku badań psychologicznych i socjologicznych, także do historii wyssanych z palca, które nigdy nie miały miejsca, a które powtarzają ludzie pod różnymi szerokościami geograficznymi, czując dreszczyk na karku. Narratologia zaś to dział nauki poświęcony badaniom nad opowiadaniem fabuł (literackim – ustnym bądź pisanym, filmowym, komiksowym i każdym innym). Pojęcie zostało zaproponowane po raz pierwszy przez Tzvetana Todorova w 1969 roku.
Formą, do której często odwołuje się autor „Narratologii”, jest bajka jako stary, sprawdzony sposób opowiadania historii. Pokazuje, jak i dlaczego ewoluowały i robi to na przykładzie „Czerwonego Kapturka”. Gwarantuję, że Czerwony Kapturek już nigdy nie będzie tym Czerwonym Kapturkiem, którego znacie z dzieciństwa. Wszak większość popularnych bajek mocno różni się od swojego pierwowzoru i warto to wiedzieć.
(Jednym z zadań na moich studiach polonistycznych z przedmiotu „Literatura dziecięca” była analiza i interpretacja wybranej bajki. Nie pamiętam, którą analizowałam, za to wszystkim zapadła w pamięć analiza m.in. „Kopciuszka”, jaką przedstawił mój kolega. Posiłkując się artykułami naukowymi, publikowanymi w czasopismach naukowych, wygłosił ciekawy referat o motywach seksualnych występujących w bajkach. Cytował badaczy literatury, którzy twierdzili, że przymierzanie pantofelka i szukanie idealnej stopy do niego ma zupełnie inne znaczenie. Dla prowadzącego zajęcia to było za wiele! Cały czerwony i oburzony śmiałą interpretacją był gotów nie zaliczyć zadania).
Książka zawiera 14 dość krótkich, ale rzeczowych rozdziałów. Dowiecie się z nich, dlaczego jedne historie mają ogromny wpływ, a inne przemijają w zapomnieniu; co jest sednem dobrej opowieści, jak budować napięcie, jak wyzwalać emocje u czytelnika, czy w jakie perypetie uwikłać bohatera opowieści. Książka Pawła Tkaczyka jest dla mnie cenną lekturą i na pewno będę do niej często wracać. Czego i Wam życzę. Wiem, że moja recenzja jest mało konkretna, ale nie mam zamiaru streszczać tej książki. Nie w tym rzecz.
Ja uwierzyłam w bajkę pt. „Narratologia”.
Komu poleciłabym „Narratologię”?
Wszystkim, których praca i zainteresowania związane są z pracą ze słowem
- pisarzom,
- autorom bajek i opowiastek,
- dziennikarzom i prezenterom,
- blogerom i vlogerom
- specjalistom od marketingu,
- pijarowcom (zwłaszcza nędznym pijarowcom, jak podkreśla autor)
- a nawet rodzicom opowiadającym bajki dzieciom.
Myślę, że każdy wyniesie z niej coś dla siebie.
Książkę możecie kupić w księgarni PWN. Trwa promocja, książka kosztuje 34,79 zł zamiast 49 zł.
Tydzień przed premierą książka znalazła się na pierwszym miejscu na liście bestsellerów PWN.
Pierwszy nakład wyczerpał się dwa dni przed oficjalną premierą.
Polecam!