O wierszach, które nie powinny zostać napisane…

Są takie wiersze, których ich autorzy pewnie woleliby nigdy nie napisać. Niektórych uczyliśmy się na pamięć w szkole i jeszcze dziś znamy niemal w całości. Niektóre nadal powstają, np. na forach internetowych i serwisach poetyckich. Jest jeszcze wiele utworów nienapisanych…To wiersze będące ujściem całej gamy emocji rodziców, którzy przeżyli stratę dziecka. Dziś, 15 października na całym świecie obchodzony jest Dzień Dziecka Utraconego.

Pisząc o wierszach, które pewnie większość z nas zna na pamięć jeszcze z czasów szkolnych, miałam na myśli cykl trenów Jana Kochanowskiego. Uczyłam się na pamięć Trenu 7  „Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory mojej najmilszej cory…” i Trenu 8 „Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim…”.  To najbardziej znane z cyklu 19 trenów, jakie Kochanowski napisał po śmierci swojej córki Urszuli, która zmarła w wieku 2 lub 3 lat. Treny – paradoksalnie – przyniosły mu uznanie, ale jestem przekonana, że jako ojciec wolałby ich nigdy nie stworzyć.

W polskiej literaturze znany jest również cykl 17 trenów „Anka” (to wzruszające wiersze, jakże inne od zaangażowanej politycznie twórczości poety) napisanych przez Władysława Broniewskiego po stracie córki Joanny, która zmarła tragicznie (zatrucie gazem) w wieku 35 lat. Do dziś pamiętam jeden z nich:

Moja córka, moja córka umarła!…
Jak sercu powiedzieć: nie płacz,
kiedy rozpacz serce przeżarła,
a to serce wyrwać i zdeptać.

Moja córka… Ach! żadnej kochance
nie mówiłem tak siebie do dna
Jak Ance…
A była mi ona podobna

do świata, który się stawał
w zachwycie i grozie,
a jam serce gorące podawał
na mrozie

 Jest jeszcze utwór napisany przez noblistkę Wisławę Szymborską. Nie powstał on (na szczęście) w związku z osobistą tragedią – poetka nie miała dzieci – ale przytaczam go, bo często jest przywoływany:

Wisława Szymborska
„Bagaż powrotny”

Kwatera małych grobów na cmentarzu.
My, długo żyjący, mijamy ją chyłkiem,
jak mijają bogacze dzielnicę nędzarzy.

Tu leżą Zosia, Jacek i Dominik,
przedwcześnie odebrani słońcu, księżycowi,
obrotom roku, chmurom.

Niewiele uciułali w bagażu powrotnym.
Strzępki widoków
w liczbie nie za bardzo mnogiej.
Garstkę powietrza z przelatującym motylem.
Łyżeczkę gorzkiej wiedzy o smaku lekarstwa.

Drobne nieposłuszeństwa,
w tym jedno śmiertelne.
Wesołą pogoń za piłką na szosie.
Szczęście ślizgania się po kruchym lodzie.

Ten tam i tamta obok, i ci z brzegu:
zanim zdążyli dorosnąć do klamki,
zepsuć zegarek,
rozbić pierwszą szybę.

Małgorzatka, lat cztery,
z czego dwa leżąco i patrząco w sufit.

Rafałek: do lat pięciu zabrakło mu miesiąca,
za Zuzi świąt zimowych
z mgiełką oddechu na mrozie.

Co dopiero powiedzieć o jednym dniu życia,
o minucie, sekundzie:
ciemność i błysk żarówki i znów ciemność?

KOSMOS MAKROS
CHRONOS PARADOKSOS
Tylko kamienna greka ma na to wyrazy.

Wiersze poświęcone dzieciom utraconym ciągle powstają. Na forach internetowych, w serwisach poetyckich. Poezja jest pewną formą terapii, a emocji, które gdzieś muszą znaleźć ujście jest aż nadto. Takie bardzo osobiste, bolesne wiersze znajdziecie m.in. tutaj. Pochodzą z Serwisu dla rodziców po stracie dziecka.

Fot. Wikipedia, J. Matejko – Kochanowski nad zwłokami Urszulki

You may also like...