Piękny Tęczowy Kryształ + wywiad z autorką, Katarzyną Łysoń

 Zarzekałam, że nie będę recenzować książki dla młodzieży, i właśnie to robię. „Tęczowy Kryształ” jest wprawdzie powieścią fantastyczną dla dzieci, młodzieży, a nawet czytelnika dorosłego, ale przeczytałam go z zupełnie innego powodu. Babskiej ciekawości:-) Zaintrygowało mnie, na ile może być interesująca książka autorki z niedalekiego przecież mi Mielca (Podkarpacie), która na dodatek studiowała piętro wyżej ode mnie na Uniwersytecie Rzeszowskim. I powiem Wam, że „Tęczowy Kryształ” bardzo mile mnie zaskoczył. Chciałabym, aby po tę książkę sięgnął kiedyś mój syn, gdy już sam będzie płynnie czytał.
Pani Kasia przysłała mi egzemplarz swojej książki wraz z osobistą dedykacją, czym bardzo mnie ujęła. To był taki „kopniak”, dzięki któremu jeszcze tego samego dnia zaczęłam czytać „Tęczowy Kryształ”. Nie będę Wam zdradzać treści książki, bo odebrałabym Wam całą przyjemność z czytania, wystarczy że powiem, iż „Tęczowy Kryształ” jest historią 13-letniego chłopca imieniem Dorian, który po śmierci ojca wyrusza w daleką podróż do nieznanej krainy, niosąc przy sobie kryształ o niezwykłych właściwościach. W wyprawie towarzyszy mu osobliwa kotka. Dorian udaje się z ważną misją, z czego sam nie zdaje sobie sprawy, i tylko od niego zależy jej powodzenie. Po drodze za sprawą Tęczowego Kryształu wplątuje się w przygodę, w której zdobywa oddanych przyjaciół i zaciekłego wroga. 
„Tęczowy Kryształ”, moim zdaniem, jest naprawdę wartościową książką dla dzieci i młodzieży, a i mi czytało się ją znakomicie. Zapraszając czytelnika w świat dziwów, fantazji i wyobraźni, gdzie dzieją się rzeczy naprawdę niezwykłe, autorka w jasny, czytelny sposób przekazuje ponadczasowe wartości, które każdy człowiek powinien w sobie pielęgnować, a o których tak często zapominamy idąc w życiu na skróty… Te wartości to: uczciwość, dotrzymywanie danego słowa, wierność prawdzie, szacunek dla drugiego człowieka, radość z życia, sprawiedliwość, pielęgnowanie przyjaźni i wiara, że dobro zawsze zwycięża, jeśli się do tego przyczynimy. Wszystko to autorka pokazuje nam bez moralizatorstwa i grożenia palcem, proponując wycieczkę w głąb siebie. „Tęczowy Kryształ” zdecydowanie warto przeczytać! Widać, że jest to książka pisana z pasją, przez osobę, która ma dużo do przekazania młodemu czytelnikowi. To ciepła opowieść, po przeczytaniu której ma się ochotę nabrać chęci na zbawianie świata.
A teraz zapraszam na wywiad z autorką „Tęczowego Kryształu”:

Rozmowa z Katarzyną Łysoń, pisarką z Mielca, nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie, wykładowcą Centrum Edukacji Meritus

Katarzyna: Dlaczego i dla kogo napisała Pani „Tęczowy Kryształ”? Kiedy książka powstała i została wydana? 
 Katarzyna Łysoń: Zasadniczo jest to książka adresowana do dzieci, co oczywiście nie oznacza, że tylko do nich. Tak samo, jak wszystkie baśnie nie są adresowane tylko do dzieci i wielu dorosłych znajduje przyjemność w ich czytaniu, tak i ta książka jest dla każdego, kto lubi spędzać czas w krainie fantazji, w miejscu, gdzie świat jest prosty i zrozumiały. Myślę, że ta książka powstała z takiej właśnie wewnętrznej potrzeby poruszania się w świecie, do którego wiele osób tęskni  – świecie jasno określonych wartości, sprawiedliwym, a jednocześnie pełnym cudów i niezwykłości.
Nie pisałam jej z myślą o jakiejś konkretnej osobie czy grupie. To nie było pisanie dla kogoś, ale po prostu przyjemność płynąca z kształtowania opowieści. Tym bardziej, że była to moja pierwsza próba napisania czegoś bardziej obszernego, niż krótkie opowiadanie czy felieton.
Książka powstała już dość dawno, skończyłam ją w 2010 roku. Potem poleżała sobie trochę „w szufladzie”, aż w końcu parę osób, które ją czytało stwierdziło, że mogłaby zostać wydana. Udało się to w 2013 roku.
 
Katarzyna: Czym się Pani inspirowała tworząc magiczny świat Granicznej Krainy, Terravii oraz swoich bohaterów? Są tu motywy znane z klasycznych baśni, ale wydaje mi się, że są tu nawiązania także do „Władcy Pierścieni”.
 Katarzyna Łysoń: Inspiracje są dość trudne do określenia. Wszystko, co się spotyka, co się przeżywa, zostawia jakiś ślad. Jeśli jest to szczególnie piękne zdarzenie czy miejsce – albo nawet nie tyle piękne, co interesujące, działające na wyobraźnię – obojętnie, osoba, przedmiot, miejsce – to zostawia ślad szczególny, który potem wyobraźnia w odpowiednim momencie wywołuje i przetwarza, uzupełniając o własne wytwory. W wielu opisanych miejscach są jakieś ślady miejsc rzeczywistych, natomiast osoby i zdarzenia nasuwają się po prostu same. Wiele z nich zjawia się dopiero w trakcie pisania, dlatego rozpoczynając opowieść, nigdy nie jestem pewna, jak się dokładnie skończy…
Wątki znane z klasycznych baśni są celowo użytym elementem. Zresztą jest ich tak wiele, że nie sposób się nimi nie posłużyć. Są zresztą bardzo potrzebne, bo stanowią coś w rodzaju uniwersalnego języka, kodu, jakim się posługujemy, by w prosty sposób powiedzieć więcej, niż można zawrzeć w samych słowach.
Natomiast nawiązań do „Władcy Pierścieni” muszę się stanowczo wyprzeć. Z bardzo prostego powodu – w chwili, gdy zakończyłam pisanie „Tęczowego Kryształu”, nie czytałam jeszcze tej cudownej książki. Sięgnęłam po nią dopiero kilka miesięcy później i od tego czasu zaliczam do kategorii ulubionych. Ale wcześniej jej nie czytałam i dlatego te podobieństwa są zupełnie przypadkowe.
 
Katarzyna: Czy pisanie jest dla Pani czymś naturalnym, co przychodzi samo czy też dokształcała się Pani w tym kierunku?
 Katarzyna Łysoń: Pisanie jest dla mnie po prostu sposobem spędzania czasu. Jednym z najmilszych sposobów. Od zawsze, odkąd pamiętam, kochałam książki. Bardzo szybko nauczyłam się czytać, a później sama układałam sobie różne niezwykłe historie. Najczęściej pozostawały tylko w wyobraźni, teraz staram się je zapisywać na bieżąco, nawet w kilku zdaniach, jako pomysł do wykorzystania.
Te ogromne ilości przeczytanych książek można by nazwać w pewnym sensie „przygotowaniem do pisania”. Natomiast innego specjalnego wykształcenia w tym kierunku nie posiadam, z zawodu jestem historykiem. To skłaniałoby bardziej w stronę literatury faktu, ale przyznam się, że w historii cenię sobie najbardziej to, co otwiera pole dla wyobraźni – klimat, tajemnicę, to, co niezrozumiałe dla współczesności.
Zresztą, fakty faktami, ale pierwsi historycy to przecież byli tacy (pozwolę sobie użyć  takiego określenia) „opowiadacze”. Równie ważne jak to, co się mówi, było dla nich – jak się mówi. Wniosek z tego taki, że historyk musi umieć posługiwać się jak najlepiej bogactwem języka, nie tylko tym „suchym”, naukowym, ale też literackim.
 
Katarzyna: Wydawnictwo, które wydało „Tęczowy Kryształ”, jest przedsięwzięciem rodzinnym, prawda? Czy próbowała Pani wydać książkę w innych wydawnictwach?
 Katarzyna Łysoń: Wydawnictwo MERITUS jest rzeczywiście takim rodzinnym przedsięwzięciem. Próbowałam, oczywiście, jak każdy początkujący autor „przebić się” do znanych wydawnictw. Lecz spotkałam się  z poważną barierą, która nazywa się „w debiutantów nie inwestujemy”.  Biorąc pod uwagę stan ogólny czytelnictwa, chyba nawet trudno się dziwić. Dlatego postanowiłam dać sobie szansę w inny nieco sposób.
 
Katarzyna: Z jakimi opiniami czytelników o „Tęczowym Krysztale” spotkała się Pani? 
Katarzyna Łysoń: Na ogół były to opinie pozytywne. Dlatego właśnie powieść została wydana. Trudno byłoby mi oprzeć się jedynie na własnym sądzie, taka opinia nie jest obiektywna. Autor zawsze wie, co ma na myśli, cały problem polega na tym, aby wiedział to również czytelnik. Samemu łatwo się zgubić, zwłaszcza, że nie mam zwyczaju pisać według z góry założonego planu. Wbrew radom, jakie często można spotkać, nie potrafię wcześniej dokładnie zaplanować całej pracy. Zaczyna jedynie od ogólnego pomysłu, a potem opowieść płynie sama, pojawiają się nowe postacie, zdarzenia, pomysły.
Nie spotkałam się z poważniejszą krytyką, nikt mi nie powiedział, że książka jest do niczego. Choć oczywiście i to może się zdarzyć, to przecież kwestia gustu, światopoglądu i jeszcze bardzo wielu rzeczy.
 
Katarzyna: Gdzie można kupić Pani książkę? 
 Katarzyna Łysoń: Książka jest łatwo dostępna, znajduje się w ofercie wielu księgarni internetowych i stacjonarnych. Sprzedaje się również podczas moich spotkań z czytelnikami. Często prowadzę takie spotkania, poświęcone nie tylko tej jednej książce, ale promujące w ogóle czytelnictwo. Wiadomo, że dziś miejsce książki w życiu młodych ludzi zajmują Internet, gry komputerowe, telewizja… a przecież czytanie daje tak wiele, ćwiczy pamięć, uczy posługiwania się językiem, kształtuje wrażliwość i wyobraźnię. Nauczenie mojego dziecka miłości do książek uznam za jeden z największych sukcesów wychowawczych. Na razie moja córka Julia ma dopiero cztery lata, ale nie ma dla niej wieczoru bez książki.
 
Katarzyna: Czy Pani coś jeszcze pisze? Czy będzie to znów pozycja dla najmłodszych czytelników?
 Katarzyna Łysoń: Cały czas piszę! Oprócz tego, że pisuję do prasy, głównie czasopism chrześcijańskich, takich jak „Wzrastanie” czy „Posłaniec Serca Jezusowego”, mam już kolejkę książek oczekujących na wydanie. Już bardzo niedługo ukaże się zbiór krótkich esejów pod wspólnym tytułem „Przystanki w drodze”. Poza tym jest jeszcze coś dla troszkę młodszych czytelników – zbiór baśni, takich w klasycznym klimacie. W ostatnich dniach zakończyłam także pracę nad kontynuacją „Tęczowego Kryształu” – są starzy i nowi bohaterowie, jest nowe niebezpieczeństwo i nowe przygody… Liczę więc na jeszcze niejedno spotkanie z czytelnikami. 
Katarzyna: Dziękuje za rozmowę.

You may also like...