Spinalonga. Wyspa trędowatych. Rejs na grecką wyspę i książka Małgorzaty Gołoty
Spinalonga to niewielka wyspa (ok. 34 ha) położona w pobliżu Krety. Jest jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych przez turystów wypoczywających na Krecie i zarazem miejscem, którego tragiczne losy kładą się cieniem na historii całej Grecji. Będąc na Krecie warto wybrać się w rejs na Spinalongę. Wcześniej jednak dobrze jest zapoznać się z publikacjami na temat tej wyspy będącej przez kilkadziesiąt lat kolonią trędowatych i poznać prawdziwe losy tego miejsca. Polecam zwłaszcza książkę pt. „Spinalonga. Wyspa trędowatych” Małgorzaty Gołoty. Jest jeszcze powieść pt. „Wyspa” Victorii Hislop, ale to już zupełnie inna lektura.
Rejs na Spinalongę jest jedną z najczęściej kupowanych wycieczek przez turystów wypoczywających w północno-wschodniej części Krety. Rocznie odwiedza ją ponad 300 tysięcy osób. Bilety można kupić zarówno u rezydentów biur podróży w hotelach, jak i u lokalnych kreteńskich organizatorów wycieczek. Rejs zwykle łączony jest z innymi atrakcjami.
My, oprócz zwiedzania Spinalongi, mieliśmy okazję zobaczyć piękne miasto Ajos Nikolaos z jeziorem Wulismeni w środku i niesamowitą Zatokę Mirabello oraz wypoczywać na dzikiej plaży Kolokhita, gdzie nie ma nic oprócz drzew tamaryszku, turkusowych fali, piasku i mnóstwa głazów, które trzeba pokonać, by dotrzeć na plażę.
Spinalonga – historia wyspy
Niestety, Spinalonga cieszy się sławą nie ze względu na zabytki czy wspaniałe widoki, choć i tych tutaj nie brakuje. Sława tej niezamieszkałej wyspy zbudowana jest na opowieściach o cierpieniu i nieszczęściu tysięcy osób chorych na trąd, odrzuconych przez własne rodziny i zdrowe społeczeństwo Grecji, pozostawionych samych sobie, w warunkach tak trudnych, że dziś ciężko sobie to wyobrazić. Choć zdarza się, że przewodnicy wycieczek przedstawiają „wygładzoną” wersję wydarzeń, a turyści opuszczają wyspę bez świadomości tego, co działo się naprawdę.
Rejs na Spinalongę z Ajos Nikolaos jest krótki. Po około 20 minutach dopływamy do wyspy, gdzie cumuje już kilka statków, a przy kasie biletowej tworzy się kolejka. Dzień jest upalny, dlatego każdy skrawek cienia na tej nieosłoniętej większą roślinnością wyspie jest na wagę złota. Wstęp dla dzieci jest darmowy, dorośli płacą w kasie ok. 8 euro.
Razem z grupą polskich turystów ruszamy za przewodniczką, która oprowadza nas po kluczowych dla Spinalongi miejscach i opowiada dzieje tej niewielkiej wyspy. Jej opowieść jest plastyczna i zajmująca, ale co najważniejsze – rzetelna.
Przewodniczka odwołuje się do dat, nazwisk, publikacji, wydarzeń i gdzieś pośród ruin domostw zajmowanych niegdyś przez trędowatych pada tytuł książki „Spinalonga. Wyspa trędowatych” (2021) polskiej dziennikarki Małgorzaty Gołoty. Książkę kupię zaraz po powrocie z Krety i będę się zaczytywać wieczorami, mając przed oczami świeży obraz spalonej słońcem Spinalongi.
Spinalonga znaczy tyle co „długi cierń”. Jest tak mała, że można ją obejść w nieco ponad godzinę. W Wikipedii możemy przeczytać, że:
wyspa powstała podczas trzęsienia ziemi, odłączając się od półwyspu o tej samej nazwie ok. 1500 r. p.n.e. Jednak inni twierdzą, że to Wenecjanie w 1526 r. zniszczyli połączenie z lądem, a z uzyskanych skał wapiennych zamierzali zbudować na wyspie fortyfikacje (…) W 1579 roku Wenecjanie zbudowali na wyspie fortecę na miejscu starego akropolu. Wenecjanie utracili wyspę w 1715 roku wskutek podbicia Krety przez Turków.
Turcy osiedlili się w domach zbudowanych na fundamentach poweneckich budynków. W 1881 roku mieszkało tu 227 rodzin.
Spinalonga kolonią dla osób chorych na trąd
Gdy w wyniku konfliktów na tle religijnym Turcy zaczęli powoli opuszczać Kretę i Spinalongę, grecki rząd postanowił przyspieszyć ten proces, zsyłając na wyspę chorych na trąd. W zamian za opuszczenie Spinalongi Turcy mieli otrzymywać rekompensatę finansową, choć do wypłat nie zawsze dochodziło. W 1903 roku powstało tu leprozorium, czyli kolonia dla trędowatych. Izolowano tu ludzi wykluczonych ze społeczeństwa, którzy wcześniej koczowali pod murami miast czy w jaskiniach. Władze wyspy uważały utworzenie kolonii za humanitarny sposób pomocy trędowatym. Szacuje się, że do 1957 roku przez wyspę przewinęło się około 2500 osób, a być może i więcej.
Tego prawdopodobnie nie dowiemy się, gdyż nie zachowały się dokumenty, które mogłyby potwierdzić faktyczną liczbę pacjentów, proces ich leczenia czy codzienne życie. Zniszczył je grecki rząd, aby zatrzeć ślady tego, jak wyglądała rzeczywistość na Spinalondze – twierdził Maurice Born.
Część dokumentów ocalił właśnie Maurice Born, szwajcarski etnograf i socjolog, który w 1968 roku rozpoczął pracę nad tematem Spinalongi i stał się przyjacielem i rzecznikiem trędowatych, którzy nawet po całkowitym wyleczeniu i opuszczeniu wyspy nadal pozostali odizolowani od reszty społeczeństwa.
Spinalonga oficjalnie miała zapewnić trędowatym namiastkę normalnego, prawdziwego życia. Niestety, rzeczywistość była zupełnie inna. Z wyspy nie było powrotu. Trędowaci dostawali skromny zasiłek od państwa, który miał im wystarczyć na podstawowe potrzeby, ale była to kropla w morzu ich potrzeb. Mieszkańcy sąsiadującej z wyspą Plaki, którą dobrze widać z wzgórz Spinalongi, mocno zawyżali ceny produktów sprzedawanych trędowatym, dzięki czemu handel z chorymi gwarantował im utrzymanie. Brakowało im środków higienicznych, wody, odpowiedniej dezynfekcji. Rany opatrywali skrawkami odzieży. Szpital powstał tu dopiero w 1937 roku!
Nie mając nadziei na opuszczenie wyspy, jej mieszkańcy starali się prowadzić zwykle codzienne życie. Zawierali małżeństwa, spotykali się kafenionach, nawet wydawali gazetę. Jedną z powszechnych praktyk było odbieranie dzieci rodzicom. Jeśli dziecko obojga chorych rodziców urodziło się zdrowe, było odbierane i przekazywane do adopcji. Chore pozostawało z rodzicami.
Podczas drugiej wojny światowej naziści nie odważyli się zaatakować Spinalongi. Działa tu rozgłośnia radiowa, dzięki której mieszkańcy wyspy wiedzieli o działaniach wojennych.
W 1957 roku, wraz z odkryciem antybiotyków, kolonia została zamknięta. Chorych przenoszono do szpitala dla trędowatych Agia Varvara w Atenach. W zdecydowanej większości przypadków bliscy nie chcieli, by chory (choć wyleczony) wracał w rodzinne strony.
Spinalonga – kiedyś i dziś
Na powyższym zdjęciu z 1901 roku widać zabudowania, w jakich mieszkali Turcy. Po ponad 120 latach zachowała się tylko część z nich.
Spinalonga. Wyspa trędowatych. Książka Małgorzaty Gołoty
W 2021 roku ukazała się książka Małgorzaty Gołoty, dziennikarki Radia TOK FM i Wirtualnej Polski, która kilka lat wcześniej podczas urlopu na Krecie odwiedziła Spinalongę. Historia wyspy bardzo ją zainteresowała, jednak nie trafiła na dokładne publikacje na ten temat, poza powieścią Victorii Hislop i kilkoma artykułami w języku greckim. Okazało się, że Spinalongę otacza zmowa milczenia.
Książka prawdopodobnie jest najbardziej rzetelną publikacją o wyspie, ukazującą problem trądu w szerokim kontekście, popartą odwołaniami do źródeł historycznych i opartą na rozmowach ze świadkami wydarzeń sprzed lat.
Głównym bohaterem książki jest Nondas (Epaminondas Remoundakis), który trafił na wyspę będąc studentem prawa. Jego siostra Maria, cierpiąca na trąd od lat, zamieszkała tam wcześniej. Nondas próbował się kryć, zmieniać miejsca zamieszkania, uciekać, ale i na niego ktoś doniósł. Został wzięty na przymusowe badania, które potwierdziły chorobę, a potem eskortowano go na Spinalongę. Jako wykształcony i ambitny młody człowiek robił wszystko, by choć trochę polepszyć życie mieszkańców wyspy. Zawarł tam małżeństwo.
Nondas opuścił wyspę w 1957 roku wraz z innymi całkowicie wyleczonymi pacjentami (kilka lat wcześniej wynaleziono lek na trąd, a potem antybiotyki), ale tak jak oni nie wrócił do życia sprzed choroby. Spisał swoje wspomnienia, które przetłumaczył Maurice Born. Część z nich Małgorzata Gołota relacjonuje w swojej książce. Źródłem wielu cennych informacji dla autorki był sam Maurice Born, osoby pracujące z trędowatymi i sami trędowaci.
„Spinalonga. Wyspa trędowatych” nie jest łatwą lekturą. Historie osób cierpiących na chorobę Hansena (trąd) są naprawdę przejmujące, a najbardziej przerażające jest, że w tym wszystkim wyniszczająca choroba wcale nie jest najgorsza. Dramatem chorych jest izolacja i brak kontaktu z bliskimi, całkowite odrzucenie przez rodzinę i stygmatyzm społeczny. Boli też fakt, iż w XXI wieku – mimo wielu publikacji o chorobie Hansena i możliwościach całkowitego wyleczenia – sporo osób wciąż uważa trąd za karę za grzechy, podczas gdy wywołuję ją bakteria, którą można zwalczyć.
Jeśli chcecie poznać bliżej historię Spinalongi, koniecznie przeczytajcie przejmujący reportaż Małgorzaty Gołoty. Zwiedzanie Spinalongi już nigdy nie będzie zwykłą wycieczką podczas urlopu na Krecie. Przewodniczka naszej wycieczki kilkakrotnie zaznaczała, żeby zwiedzać wyspę mając na uwadze przede wszystkim tragiczną historię jej mieszkańców i zdobyć się na refleksję.
Ponadto polecam:
- film na YT o Spinalondze z 1927 roku – https://www.youtube.com/watch?v=XzF9hUqirRE
- film L’ordre z 1975 r. – https://www.youtube.com/watch?v=3SzdYRj6GmY
- powieść romantyczną Victorii Hislop „Wyspa”