5 powodów, dla których lubię kryminały i thrillery

kryminał thriller

Chciałabym pochwalić się Wam, że gustuję we współczesnej poezji japońskiej. Że na dobranoc zaczytuję się bułgarskimi reportażystami, o dramatach francuskich dyskutuję godzinami,  a „Iliadę” przeczytałam w oryginale. Niestety, nic z tych rzeczy… Nie mam tak ambitnych osiągnięć czytelniczych. Wprawdzie w literaturze najbardziej cenię tę opartą na faktach, ale skłamałabym, gdybym zarzekła się, że nie czytam nic z lżejszej fikcji, która wywołuje dreszczyk emocji. Więc przyznam się Wam, że uwielbiam wszelkie kryminały, thrillery i sensacje. Tak. W czytaniu bardzo lubię się bać, tropić morderców, gwałcicieli, porywaczy dzieci i wyjaśniać mroczne zagadki.  

Na studiach zaczytywałam się w thrillerach. Były moja odskocznią od poważnych lektur charakteryzujących każdą kolejną epokę. Korzystając z dobrodziejstw stypendium naukowego, masowo kupowałam ogromne ilości thrillerów. Czytałam je w autobusie, do poduszki, w niedzielne popołudnia i nie mogłam się od nich oderwać. W końcu przejadły mi się do tego stopnia, że porzuciłam je na kilka lat. Bo wiecie, z tymi thrillerami i kryminałami jest prawie jak brazylijskimi telenowelami albo „M jak miłość”. Niby nikt nie ogląda…:-) A kiedy oglądasz w nadmiarze, po jakimś czasie masz dość. Potrzebujesz detoksu.
Mój detoks dobiegł końca wraz „Fabrykantką aniołków”, którą otrzymałam od mojej przyjaciółki Ewy, na urodziny w 2013 roku. Spodobała mi się (słyszałam, że nie sposób przeczytać wszystkich kryminałów Camilli Lackberg, bo Lackberg w nadmiarze szkodzi i zniechęca). Potem przeczytałam jeszcze kilka thrillerów i „Dom zbrodni” Agaty Christie. Żeby się nimi nie przejeść, po thrillery sięgam ostrożnie, od czasu do czasu.

 

Dlaczego lubię czytać thrillery i kryminały

1. Są świetną rozrywką i szybko się je czyta.
Kryminały i thrillery, mimo że traktują o sytuacjach, w których nikt z nas nie chciałby się znaleźć, są znakomitą rozrywką i odskocznią od rzeczywistości. Szybko się je czyta i chyba jeszcze nigdy czytając takie książki, nie sprawdzałam, ile stron zostało mi do końca. Kolejne kartki błyskawicznie przeskakują między palcami, a na końcu czujemy niedosyt, że książka za szybko się skończyła. Przerabiałam to wiele razy czytając Johna Grishama, Jamesa Pattersona czy Harlana Cobena. Te 300 czy 500 stron zawsze budziło niedosyt.
2. Poszerzają wiedzę, otwierając czytelnikowi zamknięte na co dzień drzwi.
Skąd dowiedzielibyśmy się, jak wygląda policyjne śledztwo, sekcja zwłok czy daktyloskopia, gdyby nie książki? Ich autorzy (w większości) konsultują przebieg niektórych wydarzeń ze specjalistami, jak np. Katarzyna Bonda, która przyznaje, że przy pisaniu „Pochłaniacza” obficie korzystała ze wskazówek, rad i pomocy specjalistów, którzy na co dzień zajmują się sprawami z zakresu kryminalistyki oraz badają zachowania przestępców. Z kolei dzięki prawniczym thrillerom Johna Grishama można poznać fascynujące mechanizmy rządzące światem prawników. Wbrew pozorom, to bardzo pouczające książki.

3. Gimnastykują szare komórki.
Nie wiem, jak Wy, ale ja mocno wytężam umysł, żeby dowiedzieć się kto zabił, zgwałcił czy porwał. I… jeszcze nigdy mi się nie udało prawidłowo wskazać sprawcę. Mordercę/gwałciciela/porywacza zazwyczaj poznajemy już w pierwszym rozdziale, ale autorzy tak sprytnie wodzą czytelnika za nos, że nie sposób przewidzieć finału. Tu nie ma tak oczywistych zakończeń. Czytając kryminały i thrillery lubię łączyć wątki, gdybać, co by się stało, gdyby…. albo w myślach krzyczeć do bohaterów: „Nie wchodź tam!”, „Uciekaj!”.

4. Wyzwalają dreszczyk emocji.
Strach, gniew, wstręt, zazdrość, nieufność, chęć zemsty, zdrady – niestety, thrillery i kryminały bazują na prostych, niskich ludzkich emocjach. A że człowieka ciągnie do tego, co na granicy prawa czy moralności, do tego „zakazanego owocu”, te książki cieszą się niesłabnącą popularnością. Ja najbardziej lubię ten dreszczyk emocji, tę huśtawkę emocji, które mi towarzyszą w czytaniu – książka ma mną wstrząsnąć, przerazić, pouczyć dać nadzieję.

5. Za bogate portrety psychologiczne.
Bohaterowie thrillerów i kryminałów rzadko są nijacy. To postacie skreślone wprawną ręką, charakterystyczne, z przeszłością albo i bez (pamiętacie Jasona Bourne’a szukającego tożsamości?). Ze świeczką szukać w nich krystalicznie czystych bohaterów albo skrajnie złych. Postaci są czarno-białe, zagadkowe, niechętnie odkrywające tajemnice, nieprzewidywalne, dysponujące szeroką gamą emocji. Jeśli namiętnie czytasz kryminały i thrillery możesz mieć wrażenie, że niektóre postaci są do siebie podobne, dlatego ja najbardziej lubię te książki, których bohaterów pamiętam do dziś.

Czytacie kryminały i thrillery? Macie swoich ulubionych autorów? Ulubione tytuły?

Fot. Tadeusz Poźniak

You may also like...