O dziewczynce, która przeżyła eksperymenty – Przetrwałam. Życie ofiary Josepha Mengele

Eva miała 10 lat, gdy wraz z całą rumuńską rodziną, w tym siostrą bliźniaczką Miriam, trafiła do Auschwitz. Jej rodzice i dwie starsze siostry zostali niemal od razu zagazowani w komorach. Eva i Miriam ocalały już na etapie selekcji przy bramie tylko dlatego, że były bliźniaczkami, a to oznaczało, że zostaną przeznaczone dr. Mengele. Bo dr Mengele potrzebował bliźniaków, by poddawać jej sadystycznym eksperymentom naukowym… Na podstawie tych wstrząsających Eva Mozes Kor, wraz z pomocą pisarki Lisy Rojany Buccerii, napisała książkę pt. „Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele”. 
Jest to jedna z nielicznych książek, do których nie wypada mi mieć zastrzeżeń typu: za krótka, za długa, nie wyczerpuje tematu, nie ten styl itp. Choć bardzo lubię obszerne i dokładne relacje w książkach, które dotyczą prawdziwych wydarzeń, w tym przypadku nie mogę myśleć tymi kategoriami. Byłoby to bardzo nie na miejscu. 
„Przetrwałam. Życie ofiary Josepha Mengele” liczy ok. 160 stron. Niewiele, jeśli chodzi o liczbę zapisanych stron i bardzo dużo, jeśli chodzi o emocje, jakie wywołuje. 

Żydowska dziewczynka vs. machina śmierci

Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę czytać książek, artykułów i innych tekstów, w których głównym bohaterem jest cierpiące dziecko, zwłaszcza gdy akcja toczy się w czasie wojny i jest to historia, która wydarzyła się naprawdę. Są to dla mnie bardzo trudne w odbiorze teksty i nigdy ich nie mogę spokojnie dokończyć, bo w mojej głowie i sercu rodzi się bunt na ogromną niesprawiedliwość i krzywdę wyrządzaną niewinnym istotom, a na usta cisną mi się słowa, których głośno nie chciałabym wypowiadać. Obraz bitych, głodzonych, torturowanych i wykorzystywanych dzieci naprawdę jest ponad moje siły. Ale przecież omijając takie książki niczego nie zmienię; nie mogę też udawać, że świat od zawsze był pełen szczęśliwych różowych bobasków i zachwyconych nimi dorosłych, gotowych zdobyć gwiazdkę z nieba. Nie był, nie jest i pewne nie będzie.

Historia Evy Mozes Kor jest wstrząsająca. Pod koniec wojny cała żydowska rodzina Mozes, mieszkająca w Rumunii została wywieziona do Oświęcimia. Zaraz za bramą, gdzie dokonywano selekcji, Eva i jej siostra bliźniaczka Miriam zostały oddzielone od rodziców i starszych sióstr, którzy – jak potem Eva się dowiedziała – zostali zagazowani w komorze. Bliźniaczki trafiły pod skrzydła Anioła Śmierci i były poddawane medycznym eksperymentom. Eva, jako silniejsza psychicznie i fizycznie od siostry obiecała sobie, że zrobi wszystko, by wyszły z obozu żywe. Zmotywował ją do tego widok ciał trójki małych dzieci leżących wśród odchodów w latrynie (kiedy jakieś dziecko umierało, inne dzieci przenosiły ciało do latryny, bo nie chciały leżeć wśród zwłok). 
Kiedy Mengele zaraził Evę beri-beri lub gorączką plamistą (nigdy nie dowiedziała się na pewno, co to było) i została umieszczona w szpitalu, gdzie miała umrzeć lub trafić do komory gazowej, podjęła heroiczną walkę o przeżycie. Oszukała wyniki badań, przeżyła, a potem walczyła o życie Miriam, której Mengele dał serię zastrzyków hamujących wzrost nerek (Miriam zmarła w 1993 roku właśnie z tego powodu).

Jak przerwałam książkowe tabu

Lekturą „Przetrwałam. Życie ofiary Josepha Mengele” przerwałam moje książkowe tabu. Zdecydowanie pomogła mi w tym dzielna dziewczynka 10-letnia Eva Mozes, która w Oświęcimiu przechytrzyła Anioła Śmierci i przez lata cieszyła się niezłym zdrowiem, oraz dojrzała kobieta Eva Mozes Kor, która w 1995 roku w Oświęcimiu przebaczyła nazistom i swojemu oprawcy, dr. Mengele. Jej zdolność przebaczenia niewyobrażalnego dramatu jest godna podziwu, i z pewnością, dla wielu niewyobrażalna. Bo czy można przebaczyć piekło, jakie ktoś ci zgotował, mimo że na nie wcale nie zasłużyłeś?


Zdaniem Evy Mozes Kor, można. I trzeba. Po tym, jak w Oświęcimiu przeczytała swoje oświadczenie o wybaczeniu, poczuła ulgę. 

„Natychmiast poczułam, jak znika brzemię bólu, które dźwigałam na ramionach przez pięćdziesiąt lat. Przestałam być ofiarą Auschwitz, ofiarą swojej tragicznej przeszłości. Byłam wolna. Wykorzystałam ten moment, żeby wybaczyć również moim rodzicom, których nienawidziłam przez całe życie za to, że nie uchronili nas przed obozem, nie oszczędzili nam losu sierot. W końcu zrozumiałam, że zrobili wszystko, co mogli. Przede wszystkim jednak wybaczyłam sobie nienawiść wobec rodziców.”

Eva Mozes Kor ułożyła sobie życie po Oświęcimiu. W 1960 roku  wyszła za mąż i wyjechała na stałe do USA. W 1984 roku wspólnie z siostrą odnalazła kilka żyjących ofiar eksperymetów Mengele i założyła organizację CANDLES. Jest znaną mówczynią, stale wygłasza wykłady. Zawodowo pracuje jako pośredniczka w handlu nieruchomościami. Napisała książkę, uważając że jej obowiązkiem jest opowiedzenie światu o tym, co działo się w laboratoriach Auschwitz.
„Przetrwałam. Życie ofiary Josepha Mengele” to poruszająca książka, która szarpie emocjami. Wstrząsające są nie tylko jej relacje z Oświęcimia. Niezrozumiały i bolesny wydawać się może fakt, że Eva nienawidziła swoich rodziców za to, że nie uchronili dzieci przed piekłem obozu (ojciec Evy chciał wyjechać w czasie wojny do Izraela, ale matka się na to nie zgodziła). Choć cierpiała w obozie z powodu rozstania z rodzicami, to ich w głównej mierze obwiniała o tragiczny los całej rodziny. W 1995 roku wybaczyła nazistom, rodzicom i sobie.
Książka wzbogacona jest o ilustracje z archiwum domowego rodziny Mozes (Eva i Miriam odnalazły po wojnie kilka zdjęć w ich zniszczonym domu w Rumunii) oraz inne zdjęcia z Auschwitz. Warto też dodać, że Evie Mozes Kor w pisaniu pomagała Lisa Rojany Buccieri, znana pisarka, autorka ponad stu książek dla dzieci i młodzieży – http://www.editorialservicesofla.com/. W tekście są więc emocje Evy Mozes Kor – profesjonalnie wyrażone przez Lisę Rojany.
Nie będę pisać, że tę książkę dobrze się czyta.
Nie, takie historie nie czyta się dobrze.
Przeżywa się je.
Książkę przeczytałam dzięki Księgarni internetowej BookMaster

You may also like...