Jestem ciekawa, ile kobiet w czasie drugiej wojny światowej pilnie obserwowało i notowało w zeszycie to, co dzieje się na ogarniętym wojennym chaosem świecie. Pewnie niewiele. Tymczasem Astrid Lindgren, pracująca mama dwójki dzieci, z przejęciem i zaangażowaniem, skrupulatnie odnotowywała bieżące wydarzenia, zapisywała swoje myśli i obawy. Przez pięć lat zapełniła wiele stron dziennika, wklejając do niego wycinki z gazet. „Dzienniki z lat wojny 1939-45” to niezwykły pamiętnik. Między “zapiski z wojennych frontów” wkradają się obrazki z życia rodzinnego i osobistego Astrid, oraz jej bunt przeciwko tragedii, jaka spotkała miliony niewinnych ludzi.
Moje stwierdzenie “zapiski z wojennych frontów” może być mylące.
Astrid Lindgren całą wojnę spędziła w stosunkowo bezpiecznej Szwecji, kraju, który nie uwikłał się w II wojnę światową. Nie wyjeżdżała nigdzie, a całą wiedzę czerpała z gazet i listów, które jako urzędniczka służby wywiadowczej kontrolowała i cenzurowała. Astrid doskonale wie, jak wielkie szczęście ma Szwecja, że jej obywatele nie giną masowo na frontach, lecz mogą żyć w dość wygodnych – jak na wojenne czasy – warunkach. Pisarka podkreśla to wielokrotnie, dziękując Bogu za tę łaskę.
Życie w kraju, który nie jest w konflikcie zbrojnym, jest zdaniem Astrid ogromnym darem, którego Szwedzi nie doceniają, jak powinni.
|
Astrid Lindgren w 1924 roku |
Co kobieta wie o wojnie?
Relacja Astrid nie składa się z suchych informacji zasłyszanych albo przeczytanych. Pisarka komentuje je, zastanawia się: co by było gdyby; tworzy różne scenariusze wydarzeń; ale zawsze patrzy na to z punktu widzenia kobiety-matki. Szwedkę szczególnie porusza tragedia tych, którzy nigdy nie powinni być ofiarami wojny: małych dzieci, z którymi Rosjanie i Niemcy obchodzili się w okrutny, bestialski sposób; kobiet, zbiorowo gwałconych i poniżanych; ludzi starszych.
|
A. Lindgren, Dzienniki z lat wojny 1939-45 |
Ubolewa nad ich dramatem. Dotyka ją także śmierć głodowa tysięcy ludzi, np. w Grecji i Francji – autorka podaje dokładne liczby, ile ludzi umarło z głodu tego czy tego dnia. Jest to dla niej wstrząsające. Podczas gdy Szwedzi także mają racjonowaną żywność (w pierwszych dniach wojny Szwedzi masowo wykupywali kakao, kawę, mydło, masło) – konkretną ilość jajek czy masła; to porcje w krajach ogarniętych wojną są drastycznie mniejsze, a porcje żydowskie mniejsze jeszcze o połowę.
Lindgren opisując menu na święta Wielkanocne, Bożego Narodzenia czy Zielonych Świątek – a jest ono smakowite i zróżnicowane – jednocześnie żali się, że jej rodzina ma takie dobrobyty, podczas gdy mieszkańcy innych krajów mogą sobie o takim pomarzyć. Dla porównania cytuje z gazety czy też listu opis dziennego wojennego menu. Ta dysproporcja jest dobijająca.
|
Zeszyty, w których Astrid Lindgren pisała swe dzienniki |
Astrid Lindgren i jej dzieci
W roku wybuchu wojny Kristen, córka Astrid ma 5 lat. Lars jest o kilka lat starszy (Astrid zaszła w ciążę w wieku 18 lat, co było niemałym skandalem). Pisarka poświęca w dzienniku sporo miejsca swoim dzieciom, ale bilans wspomnień wychodzi na plus dla Kristen. Przeżywa każde jej urodziny, opisując, kto z gości przyszedł na przyjęcie i jako prezent dziewczynka otrzymała. Kristen była dość chorowitym dzieckiem, co spędzało jej mamie sen z powiek. Mroźne zimy w Szwecji i przejmujący chłód w mieszkaniu (15-17 stopni) doskwierały Lindgrenom. Kristen ciągle miała infekcje gardła, a jednej zimy kaszlała przez cztery miesiące. Astrid przyznała wtedy, że ta choroba przepędziła problemy wojny na drugi plan. Potem przyszły problemy bardziej natury psychicznej – mała Kristen miała obsesję, że matce coś się stanie. Jak wyjdzie z domu, to pewnie już nie wróci. Był to poważny kłopot dla Astrid, ale i on w końcu się rozwiązał.
Larsowi poświęca nieco mniej miejsca w opisach, ale na fotografiach najczęściej są całą rodziną.
Lindgren o Polsce
Pisarka kilka razy wspomina o Polsce. Najpierw na samym początku dziennika, opisując jak Niemcy, a potem Rosjanie wkroczyli do Polski. Sytuację zna dzięki artykułom w prasie – fragmenty, które ją szczególnie interesują, wycina i wkleja do notatek. Potem wielokrotnie nawiązuje do zagłady Żydów w Polsce, gett; jest wzmianka o polskim rządzie na emigracji. Jest też informacja, że Polacy domagają się wyjaśnień dotyczących masowych grobów odkrytych w Katyniu.
Dziennik wojenny Astrid to bunt przeciwko totalitaryzmowi i sprzeciw wobec nienawiści. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy niemieccy czy rosyjscy żołnierze walczący w tej wojnie są źli. Wierzy, że są i tacy, którzy walczą nie dla ideologii, ale z przymusu. Pisarka jawi się w swoich notatkach jako wnikliwa obserwatorka, czuła mama i wrażliwa kobieta. Dyskretnie pokazuje też siebie jako autorkę, wspominając o pisaniu Pippi Pończoszanki.
“Dzienniki wojenne z lat 1939-45” to kawał dobrej lektury, który pokazuje wojnę z innej perspektywy. Po pierwsze, pisarka jest obserwatorem stojącym na uboczu, nie w centrum wydarzeń. Po drugie, jest to dziennik pełen emocji, kobiecych emocji i matczynych rozterek. Uwielbiam Astrid Lindgren, więc “połknęłam” jej notatki. W polskim wydaniu jest mniej zdjęć i wycinków prasowych w porównaniu do oryginału, ale moim zdaniem nie ma to większego znaczenia.