„Lockdown” – sensacyjna powieść Roberta Ziębińskiego o tragedii w czasach pandemii
Było kwestią czasu, kiedy ukaże się pierwsza książka, której akcja rozgrywa się podczas szalejącej pandemii. Wszak obecny rok to świetny materiał na znakomitą, trzymającą w napięciu powieść. Nie wiem, czy „Lockdown” Roberta Ziębińskiego (Wydawnictwo Kobiece) jest pierwszą pozycją w polskiej literaturze nawiązującą do tego tematu, jest pierwszą, jaką na ten temat przeczytałam. Autor zaznacza, że szkic powieści powstał znacznie wcześniej, jednak ostateczny rys nadała jej otaczająca rzeczywistość: koronawirus i decyzja rządu o społecznej izolacji.
Nie, nie jest to książka o tym, czego byliśmy (i jesteśmy świadkami). Nazwa koronawirus nie pada ani raz (autor nadał wirusowi zupełnie inną nazwę), zaś pandemia jest jedynie tłem dla rozgrywających się wydarzeń. Tłem, które dodaje „pazura” tej powieści i sprawia, że pędząca w zawrotnym tempie akcja przyspiesza jeszcze bardziej, a czytelnik ma wrażenie, że jest w samym jej środku. Owe tło jest na tyle plastyczne, że z łatwością schodzi na daleki plan w obliczu innych, tragiczniejszych wydarzeń.
„Lockdown” – pandemia i porwanie
Bohaterką „Lockdownu” jest Olga Maj, ok. 40-letnia bizneswoman, kobieta sukcesu, miliarderka. Przygotowuje się do ogromnego przedsięwzięcia – otwarcia wielkiej galerii handlowej Eden, największej w tej części Europy. Jest też o krok od kolejnego szczebla w karierze: interesy chce z nią robić ważny zagraniczny przedsiębiorca. Olga Maj osiągnęła wiele, ale doskonale wie, że to będzie przełomowy moment w jej życiu. Ma wielu bogatych i znaczących znajomych. Wśród nich są biznesmeni i politycy.
Olga jest samotną matką nastoletniej Dominiki (z jej ojcem rozstała się, był żonaty), nad wyraz dojrzałej i mądrej dziewczyny, która może mieć wszystko, co chce. Dominika nie kaprysi i nie gwiazdorzy, jest dobrą uczennicą, przyjaciółką i córką. Słowem, dziecko idealne. Pewnego piątku, po wyjściu z przyjaciółką do kina w nieczynnej jeszcze galerii Eden, Dominika nie wraca do domu… Nie ulega wątpliwości, że stało się coś złego. Olga wie, że Dominika nie mogłaby zostawić jej bez słowa. Gdy do jej domu wraca Karol, kierowca, z którym Dominika wracała z kina, Olga słyszy tragiczną informację. Ktoś napadł na samochód, próbował zabić Karola i porwał Dominikę.
„Lockdown” – książka o zawrotnym tempie akcji
Porywacze wkrótce dzwonią, żądając okupu w kwocie 10 milionów euro. Termin mija w poniedziałek. Zaczyna się szaleńczy wyścig z czasem. Olga ma miliony na koncie, jednak nie może nimi obracać, gdyż ze względu na pandemię rząd zadecydował o zamknięciu społeczeństwa w domach, zakazie poruszania się bez odpowiedniego zezwolenia, zamrożeniu gospodarki i m.in. o ograniczeniu wypłat i przelewów bankowych. W normalnej sytuacji mogłaby spełnić żądania porywaczy, lockdown nie pozwala jej korzystać z własnych pieniędzy w takim stopniu, w jakim by chciała. Odcięta od kont bankowych musi znaleźć inny sposób na zdobycie pieniędzy.
Z pomocą przychodzi jej Karol, kierowca. Okazuje się, że ma całkiem niezłe kontakty w przestępczym warszawskim podziemiu. Zna odpowiednich ludzi
Olga nie ma pojęcia, kto może stać za porwaniem. Podejrzanych jest wielu. Komu mogło zależeć na zniszczeniu Olgi? Kto nie ma żadnych skrupułów i jest gotowy zabić Dominikę? Czy Dominikę uda się uwolnić?
Jeśli Was zainteresował mój wpis poświęcony tej powieści, zachęcam do przeczytania jej.
„Lockdown” to powieść sensacyjna. Miłośnicy tego gatunku nie powinni być zawiedzeni, gdyż Ziębiński korzysta z różnych narzędzi typowych dla literatury sensacyjnej, a książka wręcz przypomina kino akcji, gdzie ledwie nadążamy za kolejnymi scenami. Są tu dynamiczne zwroty akcji, strzelanina, powiązania polityków ze światem gangsterów, szybki romans, duże pieniądze i gra o życie. W tle krąży śmiertelny wirus, dziesiątkujący społeczeństwo. Rząd nie ma litości – wojsko i policja strzelają do ludzi, którzy nie stosują się do zaleceń albo są już zarażeni. Krew leje się tu często i gęsto.
Książkę czyta się przyjemnie i szybko. Mimo że nie jestem miłośniczką tego gatunku, „Lockdown” przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Nie tylko chciałam dowiedzieć się, czy Dominika przeżyje i kto zlecił porwanie, ale i dlatego, by sprawdzić, jak autor rozprawił się z wątkiem pandemii. Moim zdaniem, zrobił to sprawnie i z rozmysłem, pozostawiając czytelnikowi miejsce na refleksję dotyczącą obecnych czasów.
„Lockdown” to książka, którą warto przeczytać.